Wino i konfitury wyjątkowo sprzyjają wypoczynkowi, a więc i człowieczeństwu. Klasztor w Tyńcu własnych winnic wprawdzie nie uprawia, ale ma, od 2006 roku, Jednostkę Gospodarczą Benedicite.
Jej cel jest prosty i zbożny zarazem: realizacja projektu „Produkty benedyktyńskie”. Mnisi, ci z Tyńca i z całej Europy, ba! z Ameryki Łacińskiej czy Sri Lanki, mają ogromny dorobek kulinarny, receptury praktykowane przez stulecia. Uznali, że nadszedł czas, aby się nimi podzielić.
Przed wiekami dla lokalnych społeczności, w których funkcjonowały klasztory benedyktyńskie, były one ostojami duchowości, propagowały najwyższe wartości, etos pracy. Ale też – uchowaj Boże! – nie miały w pogardzie ciała, ustanawiały bowiem standardy kulinarne.
Świętegoskusiłaby konfitura brzytewka (wiśnie z rumem) albo musztarda piekielna (z chrzanem)
Dziś, w dobie globalizacji, nawet klasztor nie może i jak widać nie chce ograniczać kręgu ludzi, na jakich ma wpływ. Tyniecką drukarnię opuszczają nie najgorsze książki, z tynieckiej kuchni wychodzą nie najgorsze receptury, takie jak zawarte w książce „Benedyktyńskie smaki i smaczki. Sekrety kuchni opactwa w Tyńcu”.