Senator Adolf Bniński, wojewoda poznański, zginął jak pierwsi chrześcijanie. Wrzucono go do klatki lwów
Świat ziemiaństwa, o jakim pan opowiada w książce, oparty był na szacunku do obowiązków, poszanowaniu prawa, honorze, życzliwości. Własność ziemska przodowała w kulturze ziemi i oświacie wśród włościaństwa. Robotnika rolnego otaczano opieką. Czy to nie jest zbyt wyidealizowany obraz życia na polskiej wsi przed wojną?
Zawsze będą bogaci i biedni, mądrzy i głupi. To są naturalne podziały w każdym społeczeństwie. A obraz jest takim, jaki istniał i istnieje normalnie do dziś w zachodniej Europie, gdzie zamożne elity ziemiańskie mieszkają często w siedzibach od stuleci. Tyle że arystokracja angielska, w przeciwieństwie do naszej, potrafiła sobie zapewnić kluczową rolę polityczną.
Nasze ziemiaństwo przez wieki podtrzymywało polskość, biło się o nią, było wywożone na Sybir, traciło mienie za udział w powstaniach przeciw zaborcom. W 1920 r. też poszło walczyć. W moich stronach, w okolicach Płocka, życie było zgodne. Istniała przyjaźń między dworem a wsią. Mojej rodzinie parokrotnie nasi pracownicy ratowali życie w czasie wojny. Stangret ukrył w czworakach matkę i siostrę przed gestapo, które mnie szukało. Okoliczne włościaństwo przechowało przez dziesiątki lat nasze meble. Mam je dziś w domu pod Warszawą. Córka naszego lokaja po wojnie była służącą w Łodzi u mojej siostry i jej męża. Stara klucznica opiekowała się do śmierci moją matką w Sopocie. To świadczy o silnym przywiązaniu. Kiedy po 20 latach od opuszczenia Polski wróciłem do Dzierżanowa, to wciąż słyszałem pytania: „Kiedy Pan to znów obejmie? Wszystko niszczeje”. Przecież państwo nic by na tym nie straciło. Zamiast renty dzierżawcy, otrzymywałoby na pewno większy podatek ode mnie, właściciela.
Podkreśla pan, że niszczono i majątki, i ludzi, i pamięć o tamtym świecie. Celowo nią manipulowano. Własność ziemska kojarzona jest z magnackimi fortunami, z utracjuszami trawiącymi majątki na zagranicznych wojażach.
To efekt propagandy komunizmu. Trzeba odróżnić olbrzymie fortuny magnackie od typowych majątków ziemskich, jak Dzierżanowo mego ojca Stefana, mające ok. 800 hektarów. Mieliśmy administratora, ale wszyscy pracowali, a nie siedzieli za granicą i grali w karty. Pałac i 40 budynków gospodarczych spłonęły podczas I wojny. Ojciec zaczął od wznoszenia zabudowań gospodarczych i dla służby. Postawił dwór, który u progu II wojny miał 20 pokoi. Prowadził dochodowe gospodarstwo oparte na plantacji buraków cukrowych, połączone kolejką z cukrownią Mała Wieś. Odbudował ją wraz z innymi ziemianami po I wojnie. Miał młyn zbożowy o napędzie elektrycznym, stawy rybne, sady, hodowlę koni.