Pogodziliśmy się już z tym, że to, co przyjemne, z reguły szkodzi zdrowiu. W rankingu niebezpiecznych używek kawa i alkohol z pewnością zajmują jedne z czołowych miejsc. Słusznie, choć tylko częściowo. Coraz więcej dowodów wskazuje bowiem na to, że małej czarnej i odrobiny czerwonego wina wcale nie trzeba unikać. Co innego, gdy pijemy bez umiaru. Skutki tego mogą być mało przyjemne.
Alkohol to zdradliwy kompan. Niezwykle łatwo jest przekroczyć bezpieczną dawkę, która mieści się w terminie „umiarkowane picie”. Za taką granicę dla kobiet uznano dwie jednostki alkoholu dziennie, a dla mężczyzn – trzy. Lekarze przyjęli, że jedna jednostka alkoholu to 250 ml piwa lub 150 ml (lampka) wina albo 30 ml (kieliszek) wódki.
Jeśli znacznie przekroczymy normy (tolerancja alkoholu zależy m.in. od masy ciała, wieku i wprawy pijącego), otępieniu ulegają zmysły oraz ośrodek ruchu, zmniejsza się szybkość reakcji i pogarsza koncentracja. Po niedługim czasie początkową euforię zastępują objawy depresyjne związane ze zmniejszeniem aktywności mózgu, co wynika z wahań poziomu cukru we krwi. To skutek tego, że podczas picia cała czynność wątroby skupia się na metabolizowaniu alkoholu, co prowadzi do zahamowania innych procesów, w tym utrzymywania właściwego poziomu glukozy. Może to prowadzić do niezwykle uciążliwej przypadłości zwanej hipoglikemią, będącej jednym z podstawowych objawów kaca. Skutki niedoboru cukru odczuwa każda komórka ciała, stąd takie objawy jak ból głowy, nerwowość, ogólne osłabienie, przyspieszone tętno, drżenie rąk, a niekiedy drgawki wszystkich mięśni. Mimo że po kilku głębszych nie mamy kłopotu z zasypianiem, zakłócona zostaje druga połowa snu, a więc ranek bywa nieciekawy. Co gorsza, częste picie prowadzić może do bezsenności i bezdechu sennego, który zwiększa ryzyko zawału, arytmii serca i udaru.
Jednym z najczęstszych skutków nadużywania napojów wyskokowych jest ostre lub przewlekłe zapalenie trzustki. Równie nieciekawym, co częstym powikłaniem jest odkładanie się tłuszczu w komórkach wątroby, do którego dochodzi nawet u osób umiarkowanie pijących. Im dłużej nadużywamy alkoholu, tym gorzej dla naszej wątroby. Stłuszczenie tego organu jest stanem odwracalnym, jeśli zarzucimy picie. Jeśli nie – następnym etapem jest alkoholowe zapalenie wątroby (występuje u 50 proc. nadużywających alkoholu), które prowadzić może do marskości, a więc martwicy tkanek tego narządu (u 15 – 30 proc. pijących nałogowo). Istotne jest to, że palenie tytoniu wzmaga ten proces: osoby nadużywające alkoholu i wypalające więcej niż jedną paczkę papierosów dziennie są trzykrotnie bardziej narażone na marskość wątroby niż niepalący.
Wywołane alkoholem zaburzenia pracy wątroby to również źródło innego problemu. Ponieważ to właśnie ten organ zajmuje się rozkładaniem leków, może dojść do zahamowania procesu wchłaniania się niektórych substancji, czego skutkiem jest kumulowanie ich w wątrobie.