Na pierwszy rzut oka narty niewinne, pastelowe. Spod seledynu prześwituje wzór jak z tapety w barokowym buduarze. Po chwili dostrzegam, że w wianuszkach listowia schowane są wymizerowane ludzkie czaszki z kwieciem w oczodołach – ani chybi dla pań, co się trochę zasiedziały w śniegu. W wersji męskiej, w czerwieni, motywem powtarzającym się na całej powierzchni narty jest celownik snajpera. To tzw. twin tipy (narty wygięte na dziobie i z tyłu) z tegorocznej serii Factory Team K2 projektowanej przez Ryana Schmiesa. Schmies, jak to mówią, pojechał po bandzie. W katalogu serię reklamuje narta jak po makabrycznym happeningu. Poprzyczepiano do niej fragmenty zabawek: ręce potwora z obcej galaktyki, na które nadział się pluszowy zajączek i krwawi.
[srodtytul]Balans na krawędzi[/srodtytul]
Factory Team to deski do jazdy poza trasami (freeride) i akrobacji w parku (freestyle, freeski), dyscyplin potocznie odbieranych jako ekstremalne. Grafika nart o takim przeznaczeniu też balansuje na krawędzi, daleko odchodząc od prostych drewnianych desek, na których w latach 20. w Zakopanem szlaki przecierał Witkacy, i równie daleko od standardowych wzorów nart slalomowych i gigantowych najczęściej widywanych w sklepach.
Tegoroczna medalistka Snow Style Awards, międzynarodowych nagród przyznawanych za design, kobieca narta Speed Magic Fusion Elana z delikatnymi zawijasami przy modelach z segmentu freeride/freeski, wygląda jak sentymentalna pensjonarka.
[srodtytul]I nieposłuszne kotki[/srodtytul]