Reklama

Jak zatrzymać Giergieva w stolicy

Słynny dyrygent poprowadził wczoraj pierwsze przedstawienie w Operze Narodowej. Oby nie było też ostatnie

Publikacja: 07.01.2009 01:13

Viktor Lutsiuk jako Herman

Viktor Lutsiuk jako Herman

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch

Nawet tak wielka indywidualność jak Valery Giergiev nie sprawi jednak, że z tych samych składników, z jakich przyrządza się codzienne spektakle „Damy pikowej” na warszawskiej scenie, powstanie nowa jakość na światowym poziomie.

Nie jest zatem w stanie nic poradzić na to, że tenor Viktor Lutsiuk (Herman) śpiewa nieczysto, rozpaczliwie szukając właściwego dźwięku. Sopran Lady Biriucov (Liza) w górnych partiach brzmi zaś płasko, a artystka zamiast nadać bohaterce dramatyzmu krzyczy na widzów. A i sam Valery Giergiev po jednej próbie nie poprowadzi solistów tak, by w ważnej scenie ansamblowej I aktu wszyscy śpiewali równo, a ich głosy zestroiły się wzajemnie.

Valery Giergiev wczorajszego wieczoru niemal nie patrzył na scenę. Może zdawał sobie sprawę, że tam niczego już nie naprawi? Skupił się na orkiestrze i dokonał w niej cudownej przemiany. Zespół, który w ostatnich sezonach dostawał się w przypadkowe ręce, udowodnił, że składa się z instrumentalistów, którzy nie fałszują, potrafią grać ładnym, miękkim dźwiękiem i co więcej – nie zagłuszają siebie nawzajem.

Giergiev odkrył też publiczności nowe niuanse w muzyce Czajkowskiego. Prowadził ją rozlewnie, szeroko, a przy tym w sposób zdyscyplinowany. Czasami wystarczył jeden szczegół, taki choćby jak ledwo słyszalne tremolo skrzypiec w momencie samobójstwa Hermana, by poczciwa „Dama pikowa” stała się przejmującą tragedią.

Najbardziej jednak w pamięć zapadła scena, gdy stara Hrabina, powróciwszy z balu, wspomina własną młodość, przeczuwając zbliżającą się śmierć. Jej monolog snuje się przecież leniwie i delikatnie, napięcie musi tu budować orkiestra. I Valery Giergiev zrobił to perfekcyjnie.

Reklama
Reklama

Jest nadzieja, że ta pierwsza wizyta będzie początkiem kolejnych – nie tylko tak okazjonalnych – kontaktów Giergieva z Operą Narodową.

Publiczność w każdym razie przyjęła go niezwykle gorąco. Podobnie zresztą jak dwójkę solistów: Małgorzatę Walewską (Hrabina) i Artura Rucińskiego (książę Jelecki), którzy potrafili udowodnić dyrygentowi najlepszych scen świata, że Warszawa nie jest operową prowincją.

Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Kultura
Nie żyje Frank Gehry. Legendarny architekt miał 96 lat
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Kultura
Pomyśleć o tym, co nieoczywiste. Galeria sztuki afrykańskiej Omeny Mensah w Warszawie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama