Nowa marka: „Zrób to sam”

Światowi majsterkowicze - prosumenci, czyli produkujący konsumenci, mogą stać się alternatywą dla kryzysu. Utopia czy rzeczywistość?

Publikacja: 04.03.2009 00:51

„Knit New York” na Manhattanie – kawiarnia i sklep z przyborami do robienia na drutach

„Knit New York” na Manhattanie – kawiarnia i sklep z przyborami do robienia na drutach

Foto: Reporter

Red

„Zrób to sam” nam kojarzy się z Adamem Słodowym i jego programem telewizyjnym, który nadawany był przez 24 lata (od 1959 do 1983 roku). Potem, po 1989 roku, w nowych konsumpcyjnych czasach zapomnieliśmy o pożytkach własnoręcznego wykonywania przedmiotów.

Na Zachodzie w ostatnim czasie obserwuje się powrót robótek ręcznych. Obserwatorzy trendów przewidują nawet, że marka „Zrób to sam” będzie w XXI wieku jedną z ważniejszych na rynku.

[srodtytul]Nowy wellness[/srodtytul]

Kiedy przed dwoma laty Holenderka Linda Eilers otwierała w Berlinie swoją kawiarnię, nie wszyscy byli przekonani o sukcesie. Wstawiła do niej 14 maszyn do szycia. Przechodnie myśleli, że będzie to kolejny zakład usługowy, wykonujący poprawki odzieży. U Eilers za 5 euro za godzinę można napić się kawy, wymienić doświadczeniami i w międzyczasie uszyć na przykład spódnicę, jakiej nie będzie miał nikt inny.

W Bazylei z kolei nie ma co prawda krawieckiej kawiarni, ale na zapleczu sklepu Riviera sprzedającego designerskie drobiazgi raz w tygodniu spotykają się młode kobiety, by wspólnie robić na drutach. Przedział wieku: 32 – 39. Otwarcie przyznają, że takie robótki uważały za zajęcie dla babć i nie dotykały drutów od szkoły podstawowej. Teraz dzierganie szala czy swetra sprawia im przyjemność, a na dodatek mogą przy tym ciekawie porozmawiać.

Czy na takie zachowania wpłynął widok gwiazd hollywoodzkich – Julii Roberts, Cameron Diaz czy Russella Crowe’a, które publicznie przyznały się, że w przerwach między ujęciami biorą do rąk druty i kłębek wełny? A może robienie na drutach ma działanie terapeutyczne? W Harvard Medical School dowiedziono, że monotonny rytm tego zajęcia obniża ciśnienie krwi i rozładowuje stres. Może więc robótki ręczne staną się alternatywą dla jogi, swoistym wellnessem.

[srodtytul]Indywidualiści[/srodtytul]

Dziś, kiedy rosną koszty choćby utrzymania samochodu czy wynajęcia mieszkania, ludzie mniej wychodzą do lokali, a więcej przebywają w domach. W miarę własnych możliwości i potrzeb zaczęli je więc upiększać, udoskonalać, przerabiać. Są dumni z tego, że potrafią zrobić coś własnymi rękami.

Podobnie jest z gotowaniem. Pozwala sięgać po dawno zapomniane warzywa, odgrzebać stare przepisy, by w ten sposób odkryć na nowo przyjemność z przygotowanych przez siebie posiłków.

Melani Rollwage z hamburskiego Trendbuero uważa, że zjawisko to, tak zwany homing, wynika również z chęci podkreślania własnej indywidualności i odejścia od świata cyfrowego do realnego.

[srodtytul]Praktyczna sieć[/srodtytul]

Ale, paradoksalnie, to właśnie Internet pomaga przy rozwiązywaniu drobnych problemów związanych z majsterkowaniem. Na niezliczonych forach zawsze znajdzie się ktoś, kto w razie kłopotów może dobrze doradzić.

Wielu z tych drobnych majsterkowiczów zaczęło produkować nie tylko dla siebie, ale również na sprzedaż. Niemiec Olaf Bornemann, nie mogąc w sklepie znaleźć do

swojego mieszkania ciekawej lampy w odpowiedniej cenie, zrobił prototyp. Najpierw lampa spodobała się znajomym, teraz produkuje ją na zamówienie w swojej manufakturze na Kollwitzplatz w Berlinie.

Internet służy również do rozprowadzania produktów: można zamówić przygotowaną zgodnie z własnym życzeniem mieszankę musli (muesli. de), a na przykład w Londynie zjeść obiady domowe za niewygórowaną opłatą, po uprzedniej rezerwacji na stronie internetowej.

„Większym” majsterkowiczom Internet może pomóc w znalezieniu wspólnika. I tu wkraczamy w sprawy trochę poważniejsze: dzięki Internetowi hierarchie w niektórych dziedzinach przestały odgrywać tak znaczącą rolę jak wcześniej. Młody człowiek z pomysłem na ciekawy produkt może w sieci poznać designera na przykład ze Szwecji, producenta z Chin, a później, również w sieci, ten produkt sprzedawać.

[srodtytul]Kapitalizm społeczny[/srodtytul]

Duże koncerny mogą oczywiście spać spokojnie. Jednak dla małych przedsiębiorstw taki sposób działania może być dobrą alternatywą dla dotychczasowych aktywności.

Te trendy analizują dziennikarz Thomas Ramge i Holm Friebe, organizator workshopów, w wydanej w Niemczech książce „Marka „Zrób to sam”. Powstanie mas przeciwko produkcji masowej”.

Autorzy przewidują rozwój „majsterkowych” tendencji w XXI wieku i bardzo optymistycznie uważają, że kapitalizm międzynarodowych koncernów zostanie zastąpiony przez kapitalizm społeczny, tworzony przez nas samych. Zamiast nawoływania Naomi Klein do NoLogo mamy tutaj pochwałę MyLogo. Ramge i Friebe używają przy tym nowego pojęcia, które świetnie oddaje aktywność człowieka naszego wieku: prosument, czyli produkujący konsument. Tam, gdzie potrafimy, jesteśmy samowystarczalni. Albo jeszcze lepiej – znajdujemy niszę i wytwarzamy na sprzedaż. Nie zrywamy przy tym z miłą przecież konsumpcją, ale zwracamy uwagę na to, skąd pochodzi kupowany przez nas produkt i jak jest wytwarzany.

To z pewnością utopia. Ludzie nie odwrócą się masowo od produktów, do których kupna zachęcają coraz bardziej wyrafinowane reklamy. Ci jednak, którzy nie chcą zaszkodzić swoim dzieciom i wyłapują informacje o zawartości ołowiu w zabawkach wyprodukowanych w Chinach czy sprawdzają na opakowaniach z jedzeniem ich zawartość – szukają innych możliwości. Zaopatrują się w zdrow(sz)ą żywność, kupują ręcznie wykonane zabawki. Nawet symbol punku – projektantka mody Vivienne Westwood – nawoływała niedawno, by szyć sobie samemu ubrania.

Te wszystkie pomysły odchodzenia od utartych dróg konsumpcji nie mają wielkiego znaczenia w skali globalnej. Wyzwalają jednak w ludziach energię, wykorzystują potencjały, o których sami by siebie nie podejrzewali. Wytwarzają też nieformalne kontakty, co w dobie światowego kryzysu gospodarczego może się stać nieodzowne do jego przetrwania.

„Zrób to sam” nam kojarzy się z Adamem Słodowym i jego programem telewizyjnym, który nadawany był przez 24 lata (od 1959 do 1983 roku). Potem, po 1989 roku, w nowych konsumpcyjnych czasach zapomnieliśmy o pożytkach własnoręcznego wykonywania przedmiotów.

Na Zachodzie w ostatnim czasie obserwuje się powrót robótek ręcznych. Obserwatorzy trendów przewidują nawet, że marka „Zrób to sam” będzie w XXI wieku jedną z ważniejszych na rynku.

Pozostało 92% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla