Reklama

Piekielna yerbatka

Gorzki napar zza oceanu budzi zainteresowanie w Polsce. Jesteśmy w pierwszej piątce, jeśli chodzi o internetowe zapytania o yerba mate, zaraz za krajami Ameryki Południowej, z których napój pochodzi. Bagnista maź dodaje energii i rozjaśnia umysł

Publikacja: 02.05.2009 01:20

Tradycyjne naczynie do picia yerby nazywa się mate

Tradycyjne naczynie do picia yerby nazywa się mate

Foto: Fotorzepa, Bartosz Siedlik

Red

– Parę lat temu weszłam do małego obskurnego baru w jakimś miasteczku w Paragwaju. Obok dwóch stolików oblepionych ceratą i drucianych krzeseł walały się rozrzucone skrzynki z zakurzonymi napojami i puste butelki – opowiada Beata Pawlikowska, podróżniczka, dziennikarka, pisarka. – Najwidoczniej sprzątanie w tym lokalu nie należało do czynności często wykonywanych. Pomyślałam, że to świetne miejsce, gdzie serwuje się tubylcom wyłącznie lokalne specjały. Poprosiłam o yerba mate.

Po kilku minutach na stoliku zjawił się plastikowy kubek z bagnistą zawartością i metalową rurką wbitą w środek oraz litrowy pojemnik na wodę.

[wyimek]Picie mate jest czymś w rodzaju barometru przyjaźni, nieomylną oznaką uczuć, jakie żywią spotkani ludzie [/wyimek]

– Obejrzałam z bliska kubek, powąchałam zielone błoto, pokręciłam metalową rurką. Pociągnęłam bardzo ostrożnie i poczułam rozlewającą się w moim wnętrzu gorycz – kontynuuje Pawlikowska. – To było jedno z mniej przyjemnych doświadczeń kulinarnych w moim życiu. Trawiasty, silny, gorzki napar. Piekielne ziółka!

Te piekielne ziółka robią jednak w Polsce zawrotną karierę. Coraz chętniej sięgamy po yerba mate.

Reklama
Reklama

[srodtytul]5 tysięcy aukcji[/srodtytul]

Na Allegro w tej chwili jest blisko 5 tysięcy aukcji, na których można kupić potrzebny do sporządzania yerba mate „serwis”. Parę lat temu nikt o tym nawet nie myślał. Są jeszcze wiele mówiące statystyki Google’a.

– Jesteśmy w ścisłej czołówce, pierwszej piątce, jeśli chodzi o internetowe zapytania o yerba mate, zaraz za krajami Ameryki Południowej, z której yerba mate pochodzi – mówi Kamil Pracki ze sklepu internetowego yerbamarket.com.

Mało tego, mamy swój wkład w popularyzację yerby na świecie. W połowie XX wieku do Argentyny wyemigrowało wielu naszych rodaków. Jednym z nich był Julian Szychowski, założyciel gospodarstwa La Cachuera zajmującego się uprawą yerby. La Cachuera istnieje do dzisiaj i produkuje jedną z najbardziej popularnych marek – Amanda. Firma Polaka jest jednym z czterech największych przedsiębiorstw produkujących yerbę w Argentynie.

[srodtytul]Wędrując bez jedzenia[/srodtytul]

W Ameryce Południowej yerba mate to nie tylko napój. Tak pisał o niej podróżnik Wiktor Ostrowski w książce „Życie wielkiej rzeki”: „W czasie wędrówek po Ameryce Południowej picie yerba mate było i jest czymś w rodzaju barometru przyjaźni, nieomylną oznaką uczuć, jakie żywią do mnie spotkani ludzie. Jeżeli samotnego wędrowca witano świeżo zaparzoną yerbą, byłem spokojny. Jeżeli nie – wolałem opuścić dom czy nawet miejsce przy ognisku”.

Reklama
Reklama

Zdaniem Indian Guarani, którzy pierwsi zasmakowali w yerba mate, jest to święte ziele, dar Matki Ziemi. Pierwsi kolonizatorzy uważali yerbę za lek na wszelkie dolegliwości. Spostrzegli, że dodaje energii podczas wielogodzinnych marszów bez jedzenia. O zbawiennym wpływie yerba mate na organizm mówi także Wojciech Cejrowski. Twierdzi, że tylko w Paragwaju, gdzie pito mate, nie było nigdy cholery, a kraj do najczystszych nie należy.

[srodtytul]Pomnik dla mateisty[/srodtytul]

Jakim jednak cudem piekielne ziółko zyskuje taką popularność? Importerzy yerba mate powinni postawić pomnik najbardziej rozpoznawalnemu mateiście Polski, wspomnianemu... Wojciechowi Cejrowskiemu. Czy ktoś widział ostatnio w telewizji pana Cejrowskiego bez tykwy w dłoni?

Jeśli się przebrnie przez pierwszy łyk tego tajemniczego napoju, można go nawet polubić. – Codziennie częstowano mnie yerba mate i pewnego dnia zasmakowałam w tym naparze tak bardzo, że wyjeżdżając z Paragwaju, zabrałam ze sobą zapas 20 kg – wspomina Pawlikowska. – Dzisiaj każdy dzień zaczynam piciem yerba mate. Sądzę, że sukces naparu kryje się w jego działaniu. Fantastycznie rozjaśnia umysł i dodaje sił, znacznie lepiej i bardziej trwale niż kawa czy herbata.

– Parę lat temu weszłam do małego obskurnego baru w jakimś miasteczku w Paragwaju. Obok dwóch stolików oblepionych ceratą i drucianych krzeseł walały się rozrzucone skrzynki z zakurzonymi napojami i puste butelki – opowiada Beata Pawlikowska, podróżniczka, dziennikarka, pisarka. – Najwidoczniej sprzątanie w tym lokalu nie należało do czynności często wykonywanych. Pomyślałam, że to świetne miejsce, gdzie serwuje się tubylcom wyłącznie lokalne specjały. Poprosiłam o yerba mate.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama