Reklama

Król muzyki pop nie żyje

Odszedł Michael Jackson. Artysta trafił wczoraj do szpitala w stanie śpiączki, pierwszy o jego śmierci poinformował portal TMZ.com

Aktualizacja: 26.06.2009 11:42 Publikacja: 26.06.2009 05:07

Michael Jackson podczas wręczania nagród American Music Awards, Los Angeles 2002 r.

Michael Jackson podczas wręczania nagród American Music Awards, Los Angeles 2002 r.

Foto: AFP

Moje pierwsze muzyczne wspomnienie to Michael Jackson dokonujący cudów: idzie w czarnych pantoflach po opustoszałym mieście, a każdy jego krok magicznie rozświetla chodnik. Tańczy i śpiewa o dziewczynie zwanej “Billie Jean”.

Nie umiałam jeszcze czytać, ale wiedziałam, kim jest smukły chłopak, wykonujący oszałamiające obroty. Był rok 1984 r., a tym niesamowitym wideoklipem z efektami specjalnymi Jackson wywołał eksplozję – odtąd MTV kreowała wyobraźnię milionów wielbicieli, a on stał się największym bóstwem w historii muzyki rozrywkowej. Dzięki telewizji jego popularność znacznie przerosła manię towarzyszącą Elvisowi i The Beatles.

Zawładnął wyobraźnią ludzi, był gwiazdą absolutną, rozpoznawaną w afrykańskich wioskach i hinduskich slumsach na długo przed tym, gdy zaczęliśmy mówić o globalizacji i Internecie. Dla mnie – i całego pokolenia dzieci MTV, wychowanych nie na rocku, a właśnie tanecznym popie – był ucieleśnieniem muzyki: genialnym artystą i tancerzem, który piosenki zmieniał w dźwiękowe i wizualne arcydzieła. Niedoścignione i niepotrzebujące ulepszeń, nawet po dwóch dekadach.

Kiedy w 25. rocznicę wydania głośnego albumu “Thriller” jedni z najsłynniejszych obecnie producentów spróbowali odświeżyć jego kompozycje, efekt był żenujący – nie ma dziś w popie godnych naśladowców Jacksona. Jest natomiast armia muzyków, którzy żywią się jego pomysłami oraz didżejów, którzy poddają jego piosenki nieustannemu procesowi muzycznego recyklingu.

Rekordów Jacksona – liczonych w dziesiątkach przebojów, płyt sprzedanych w ponad 750 mln egzemplarzy – nikt już nie wyrówna. Epoka megaidoli dawno dobiegła końca, ledwie kilka lat po wydaniu ostatniego wspaniałego albumu Jacksona “Dangerous” w 1991 r.

Reklama
Reklama

Króla popu pożegnaliśmy przed ponad dekadą, kiedy skończyły się jego wspaniałe piosenki i gigantyczne koncerty (ten w Warszawie widziało 100 tys. osób). W nowym tysiącleciu nawet wielkie osiągnięcia nie ochroniły go przez wizerunkiem dziwaka, a jego ekstrawagancje (namiot tlenowy, trzymany w domu szympans, noszone na twarzy maski, kolejne operacje plastyczne i zabiegi wybielające skórę) stały się powodem ataków.

Z czasem Jackson z bohatera zbiorowej wyobraźni zmienił się pośmiewisko, z uwielbianego Piotrusia Pana – w potwora. Ostatnio był jedynie bohaterem skandalu i procesu – został oskarżony o molestowanie dzieci, które zapraszał na swe ekskluzywne ranczo. Głośno było o długach i pogarszającym się zdrowiu muzyka, mimo to zainteresowanie biletami na serię koncertów, które miały się rozpocząć w Londynie w lipcu, było ogromne – wszystkie miejsca wyprzedano na pniu.

Złote dziecko, jakim był rozpoczynając karierę w rodzinnym zespole The Jackson 5 (przełomowy kontrakt z wytwórnią Motown podpisali ponad 40 lat temu, w 1968 r.) nigdy nie dorosło. Jackson miał niewiele szans, by kontaktować się ze światem realnym. Pracował od piątego roku życia, kochał śpiewać i występować, ale z zazdrością spoglądał za okno muzycznego studia – było tam boisko, na którym bawiły się dzieci. Nigdy nie przestał im zazdrościć – jego chłopięca wyobraźnia dała nam fenomenalną muzykę. Ale życie Jaksona okazało się smutną baśnią o nieszczęśliwym księciu popkultury.

Moje pierwsze muzyczne wspomnienie to Michael Jackson dokonujący cudów: idzie w czarnych pantoflach po opustoszałym mieście, a każdy jego krok magicznie rozświetla chodnik. Tańczy i śpiewa o dziewczynie zwanej “Billie Jean”.

Nie umiałam jeszcze czytać, ale wiedziałam, kim jest smukły chłopak, wykonujący oszałamiające obroty. Był rok 1984 r., a tym niesamowitym wideoklipem z efektami specjalnymi Jackson wywołał eksplozję – odtąd MTV kreowała wyobraźnię milionów wielbicieli, a on stał się największym bóstwem w historii muzyki rozrywkowej. Dzięki telewizji jego popularność znacznie przerosła manię towarzyszącą Elvisowi i The Beatles.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama