Wakacje z duchami

Już po raz drugi Bożena Pytel zorganizowała obóz epigraficzny przy ewangelickim kościele Pokoju w Świdnicy – największym w Europie drewnianym obiekcie sakralnym wpisanym w roku 2001 na listę UNESCO

Publikacja: 09.08.2009 01:07

Red

Wokół kościoła, na zabytkowym, tajemniczym cmentarzu, stoją barokowe i klasycystyczne płyty, znajdują się XIX-wieczne kwatery i nagrobki z XX wieku. Przez dwa tygodnie lipca młodzi uczestnicy obozu odgarniali bluszcz z nagrobków i przykładali metrówki do każdego pomnika. Skrupulatnie go mierzyli, odczytywali inskrypcje, spisywali i fotografowali. – Nie było dla nas rzeczy niemożliwych – mówi Alina Augustyniak, studentka III roku historii na Uniwersytecie Zielonogórskim. – Chłopcy latali ze szpadlami, dawali popisy siły i odwracali płyty. Mocowali się, pocili i głośno stękali. Dziewczyny patrzyły na tę heroiczną walkę z uznaniem, ale nie chcąc być gorsze, zakasywały rękawy, żegnały się z długimi paznokciami i ruszały do odwracania pomnika. Czasem zabawialiśmy się przy tym w MacGyvera, używając cegłówki, grubej gałęzi i dużego kamienia.

– Warsztaty epigraficzne odbyły się w ramach Artystycznego Lata na Placu Pokoju. Do Świdnicy przyjechali studenci historii i nauk pomocniczych z uniwersytetów w Zielonej Górze, Szczecinie i Poznaniu – mówi Bożena Pytel, pomysłodawczyni obozu. – W tym roku dołączyli do nich świdniccy licealiści, którzy świetnie zintegrowali się ze studentami.

– To przyszli pogromcy epigrafiki i duchów – śmieje się Alina Augustyniak i dodaje: – Wyjawiliśmy im najpierw tajemnicę miarek przypiętych do naszych jeansów, mówiąc, że każda płyta, każda litera musi zostać zmierzona. Po jakimś czasie złapali bakcyla. Nas też początkowo napawały grozą takie pojęcia jak sztuka funeralna, Corpus inscriptionum Poloniae, fraktura, tekstura, pomniki sepulkralne, minuskuła czy majuskuła. Dopiero po zajęciach z Adamem Górskim nie uciekaliśmy już z krzykiem na samo ich brzmienie.

– Warsztaty są popularne, bo kryją w sobie tajemnicę – mówi dr Górski, opiekun merytoryczny grupy epigrafików, adiunkt Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Zielonogórskiego. – To nie jest obowiązkowa praktyka studencka – dodaje Pytel. – Studenci sami się zgłaszają. Obserwowałam ich pracę i byłam nimi zachwycona.

– Nasze śmiechy i tematyka rozmów przepędziły niejednego gościa z Cafe 7. Kto ma siłę słuchać o kryptach, wiszących trupach na dzwonnicach, zwyczajach średniowiecznych i poszukiwaniach grobowców. A o tym rozmawiają orły Górskiego ze swoimi mentorami – opowiada Augustyniak.

Nagrobki wiele mówią o panujących obyczajach, stylach, gustach, modzie kamieniarskiej, o topografii cmentarza. Kiedy znaleziono płytę z końca XVI wieku poświęconą pastorowi Janowi Dietrichowi, Adam Górski nazwał ją „mercedesem”, bo – jak wyjaśnił – musiała kosztować majątek, około 100 – 150 talarów (koszt ówczesnej dzierżawy domu to zaledwie 3 – 5 talarów). Takich „mercedesów” odkryto tu wiele.

– Rok temu młodzież przebadała połowę cmentarza, w te wakacje dopełniła dzieła. W tej chwili mamy kompletną dokumentację epigraficzną całego cmentarza, a naukowcy zdobyli w Świdnicy doświadczenia zawodowe. Pracą naszych młodych epigrafików zainteresowali się inni – w Dzierżoniowie i Bielawie też są stare cmentarze, które wymagają opracowań – mówi Bożena Pytel. – Tworzymy interaktywną stronę internetową z mapą naszego cmentarza. Gdy klikniemy na dany obiekt, wyświetli się zdjęcie epitafium i informacja o nagrobku. Do 15 września wokół kościoła Pokoju stanie też 17 kamiennych płyt inskrypcyjnych, zdemontowanych ze ścian kościoła i poddanych renowacji.

Równocześnie z obozem epigraficznym na placu Pokoju odbywały się warsztaty teatralne, rzeźbiarskie i malarskie. Motywem przewodnim zajęć był cmentarz okalający kościół Pokoju. Prace młodych artystów są wystawione w Hali Chrztów do końca sierpnia.

Wokół kościoła, na zabytkowym, tajemniczym cmentarzu, stoją barokowe i klasycystyczne płyty, znajdują się XIX-wieczne kwatery i nagrobki z XX wieku. Przez dwa tygodnie lipca młodzi uczestnicy obozu odgarniali bluszcz z nagrobków i przykładali metrówki do każdego pomnika. Skrupulatnie go mierzyli, odczytywali inskrypcje, spisywali i fotografowali. – Nie było dla nas rzeczy niemożliwych – mówi Alina Augustyniak, studentka III roku historii na Uniwersytecie Zielonogórskim. – Chłopcy latali ze szpadlami, dawali popisy siły i odwracali płyty. Mocowali się, pocili i głośno stękali. Dziewczyny patrzyły na tę heroiczną walkę z uznaniem, ale nie chcąc być gorsze, zakasywały rękawy, żegnały się z długimi paznokciami i ruszały do odwracania pomnika. Czasem zabawialiśmy się przy tym w MacGyvera, używając cegłówki, grubej gałęzi i dużego kamienia.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"