Morza szum, ptaków śpiew

Sopocki Instytut Oceanologii PAN od lat obserwuje nas na plażach. Co lubimy, czego się boimy...

Publikacja: 11.08.2009 18:51

Morza szum, ptaków śpiew

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman Piotr Wittman

Polskie plaże ciągną się wzdłuż wybrzeża przez 500 km. Są jednak tak wąskie – nie więcej niż 100 metrów szerokości – że ich łączna powierzchnia to tylko 20 km kwadratowych. To tyle, ile duży park. Trudno sobie wyobrazić, że taką powierzchnię odwiedza co roku 8 mln ludzi. Dla porównania: potężny Kampinoski Park Narodowy (357 km kw.) odwiedza tylko 500 tys. osób rocznie. Warszawę (500 km kw.) zamieszkuje jedynie 2 mln ludzi. Badacze są zdania, że tylko twarde ziarna kwarcu, z których zbudowany jest piasek, mogą przetrwać tak intensywne wydeptywanie. Nie podołałaby temu żadna inna nawierzchnia.

[srodtytul]Wolimy skupiska[/srodtytul]

Naukowcy z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie od lat przyglądają się zachowaniom człowieka na plaży. W badaniach plażowicze deklarowali potrzebę izolacji i intymności. Uwielbiali też ponoć kontakt z dziewiczą naturą nieskażoną "muzyką" z głośników i piwem w plastikowych kubkach. Nie potwierdziły tego wyniki późniejszych obserwacji.

– Polacy gromadzą się na plaży w gęstych skupiskach, nie dalej niż 200 m od najbliższego zejścia – mówi prof. Jan Marcin Węsławski z Instytutu Oceanologii. – Panuje tam tłok, ale i jest też infrastruktura plażowa, którą, jak widać, lubimy. Jesteśmy w tym podobni do Niemców i czarnoskórych mieszkańców RPA. Im też nie chce się iść po gorącym piasku, by znaleźć odosobnienie.

Profesor Węsławski twierdzi, że mniej wygodni są Skandynawowie i biali mieszkańcy RPA. Ci plażują w rozproszeniu. Cenią sobie maksymalny dystans, nawet kosztem długiej wędrówki wzdłuż wybrzeża.

Okazuje się, że podczas gdy Polki chętniej wypoczywają, leżąc (65 proc.), panowie wolą poświęcać czas sportom wodnym i spacerom po plaży. Spacery te, zdaniem naukowców, są kluczową – i jedyną pozytywną – rolą człowieka w całym systemie plażowej fauny i flory. Chodzący po piasku ludzie skutecznie rozdrabniają szczątki roślin i odpadki. Na 1 mkw. plaży w Sopocie przypada ok. 3000 stąpnięć dziennie!

[srodtytul]Rozrywające prądy[/srodtytul]

Z badań instytutu wynika, że najbardziej boimy się plażowych śmieci, szkła i ostrych przedmiotów (75 proc.). Pływające w wodzie glony przeszkadzają tylko 35 proc. pytanych. To jednak zdaniem naukowców wcale nie największe zagrożenie.

– Na polskim wybrzeżu nie ma much składających jaja pod skórą – uśmiecha się prof. Węsławski – ani żadnych innych niebezpiecznych zwierząt.

Naukowcy uważają, że na plaży najgroźniejsze są ludzkie zanieczyszczenia. Człowiek nie zarazi się ani chorobą ryb, ani innych zwierząt. Ludzkimi mikrobami prawie zawsze. Najwięcej szkód wyrządzają bakterie fekalne typu coli, paciorkowce i pałeczki salmonelli. Jednak większość występujących na plaży bakterii jest ludziom przyjazna. To istotne, zważywszy że w jednej łyżeczce wody morskiej jest ich aż 2,5 miliona. W łyżeczce piasku 1000 razy więcej!

Od kilku lat o zakazie kąpieli decyduje też zakwitanie sinic. Wbrew obiegowej opinii nie jest to odmiana bakterii, lecz rodzaj glonów. Potrafią namnażać się (zakwitać) w wodzie bardzo szybko. To naturalne zjawisko trwa kilka dni. Większość z nas widuje pływające po zmętniałej wodzie zielonożółte lub brunatne kożuchy. Szkopuł w tym, że wśród polskich sinic znaleziono aż kilkadziesiąt gatunków, które obumierając, wydzielają silne toksyny lub powodują alergie. Na przykład nodularia produkuje substancję uszkadzającą ludzką wątrobę.

Inne niebezpieczeństwa niosą ze sobą groźne prądy na naszym wybrzeżu. Zwłaszcza że mało kto o nich słyszał. – Takie prądy, zwane rozrywającymi, powstają nawet przy niewielkim falowaniu – przestrzega prof. Węsławski – mogą znieść pływaka w głąb morza, nawet jeśli ten znajduje się blisko brzegu. Jest to wartka, niewielka struga wody od brzegu. Towarzyszy jej niski poziom wody i niskie fale. Spokojne miejsce w strefie przyboju paradoksalnie może oznaczać duże niebezpieczeństwo.

– Zapamiętajmy żelazną zasadę: zawsze płyniemy w poprzek prądu (jest on zwykle wąski), nigdy pod prąd – ostrzega prof. Węsławski.

Drugim z niebezpiecznych prądów jest tzw. upwelling, czyli prąd wstępujący. Ciepłą wodę przy brzegu nagle zastępuje lodowata z dna morskiego. Nad powierzchnią morza unosi się wtedy charakterystyczna mgła. Taka zmiana temperatury może spowodować raptowny skurcz mięśni i utonięcie.

Bezkonkurencyjnym zagrożeniem dla plażowicza są materace i dmuchane zabawki. Lekko i przyjemnie potrafią znieść go na pełne morze.

[i]Więcej informacji w książce "Plaża. Przewodnik użytkownika", wydanej w 2008 r. przez Instytut Oceanografii PAN[/i]

[ramka][b]Błękitna krew i piasek literacki [/b]

Człowiek plażowicz pojawił się nad morskim brzegiem niecałe 200 lat temu. Wcześniej eksponowanie ciała uważano za gorszące.

Kąpiel morską traktowano jako szkodliwą. Wystrzegały się jej zwłaszcza osoby wysoko urodzone. W morzu zanurzano się ewentualnie w celach higienicznych. Kobiety czyniły to w odosobnieniu, szczelnie odziane w długie koszule. W tamtych czasach na plaży spotkać można było głównie rybaków i wiejskie, kaszubskie dziewczęta. Zbierały one pewien szczególny gatunek piasku o fioletowym odcieniu (zanieczyszczony minerałami). Nazywano go piaskiem literackim. Sprzedawany na targu służył do posypywania listów zamiast bibuły.

Moda na rekreacyjne kąpiele przybyła do nas z Francji i Anglii na początku XIX w. Ale do współczesnego plażowania i tak było jeszcze daleko. Na wybrzeżu wydzielono specjalne obszary do kąpieli, osobne dla mężczyzn i kobiet. Panie starannie chroniły się wówczas przed słońcem i męskim wzrokiem. Pozostałej części plaży strzegła policja, karząc mandatami podglądaczy i żądne wodnych uciech pospólstwo. Dopiero w latach 20. XX w. człowiek masowo wkroczył w ekosystem plaży. Co prawda, jeszcze w słynnym pasiastym wdzianku pływackim, ale już koedukacyjnie i sportowo. [/ramka]

[ramka][b]Siedem cech zdrowej plaży wg Instytutu Oceanografii PAN[/b]

Zdrowa plaża to taka, na której zachowana jest równowaga pomiędzy jej mieszkańcami. Dla człowieka oznacza zmniejszenie ryzyka kontaktu z chorobotwórczymi mikrobami.

- Nie jest płaska i szeroka.

- Krawędź przedniej wydmy łagodnie opada w stronę morza.

- Piasek jest suchy, czysty i nie tworzy skorupy.

- Na plaży znajdują się ruchome wydmy.

- Brak jest betonowych opasek czy innych zabezpieczeń (np. falochronów).

- W pobliżu plaży nie ma wysokich budynków.

- Nie występują rozległe płycizny.[/ramka]

Polskie plaże ciągną się wzdłuż wybrzeża przez 500 km. Są jednak tak wąskie – nie więcej niż 100 metrów szerokości – że ich łączna powierzchnia to tylko 20 km kwadratowych. To tyle, ile duży park. Trudno sobie wyobrazić, że taką powierzchnię odwiedza co roku 8 mln ludzi. Dla porównania: potężny Kampinoski Park Narodowy (357 km kw.) odwiedza tylko 500 tys. osób rocznie. Warszawę (500 km kw.) zamieszkuje jedynie 2 mln ludzi. Badacze są zdania, że tylko twarde ziarna kwarcu, z których zbudowany jest piasek, mogą przetrwać tak intensywne wydeptywanie. Nie podołałaby temu żadna inna nawierzchnia.

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"