[b][link=http://www.rp.pl/galeria/9145,1,348069.html]Zobacz galerię zdjęć[/link][/b]
Jego kolejna premiera w Salzburgu znów stała się wydarzeniem. W tym roku wystawił "Cosi fan tutte", kończąc tu cykl własnych inscenizacji trzech arcydzieł Mozarta do tekstów Lorenza da Ponte ("Wesele Figara", "Don Giovanni" i "Cosi fan tutte"). Takiego przywileju od dziesięcioleci nie otrzymał na salzburskim festiwalu żaden reżyser.
Ma 45 lat i już ogromne doświadczenie. Claus Guth przyznaje, że jak niemal całe jego pokolenie długo nie mógł przekonać się do opery, była dla niego sztuką zbyt staroświecką. Kiedy wszedł w jej świat, postanowił zdecydowanie się z nim rozprawić. Pracuje głównie w Niemczech, także w Zurychu i Wiedniu. Niemal co roku przygotowuje premiery na najważniejszych festiwalach europejskich.
[srodtytul]Autor nowych opowieści [/srodtytul]
Wyrósł z doświadczeń teatru niemieckiego, w którym reżyser odczytujący klasykę w sposób zgodny z tradycją uchodzi za artystę pozbawionego talentu. Kroczy zatem własnymi drogami. Co prawda jak inni zakłada postaciom z przeszłości dzisiejsze ubrania, przyprawia spektakle seksem i brutalnością, choć oszczędniej od kolegów. Im wydaje się jednak, że takie pomysły wystarczą, by powstał współczesny teatr; on wie, że są to jedynie zewnętrzne atrybuty.