Po drugiej stronie brzucha

Z pamiętnika młodej mamy: Malutki, kruchy i... głośny. Wie, czego chce. Tylko skąd ja mam to wiedzieć? Pierwsze wspólne chwile w domu to nowa, wielka porcja stresu dla rodziców.

Aktualizacja: 08.10.2009 12:20 Publikacja: 08.10.2009 12:10

Po drugiej stronie brzucha

Foto: Życie Warszawy Online, Małgorzata Krężlewicz-Dzieciątek mkd Małgorzata Krężlewicz-Dzieciątek

Wejście na wysokie trzecie piętro strasznie męczy. Na młodym człowieku nie robi to zupełnie wrażenia - śpi na dnie fotelika samochodowego pod warstwami śpiochów i kombinezonów, wszak temperatura powietrza daleka jest od 37 stopni Celsjusza. Zdejmuję kurtkę, chcę się położyć i choć na chwilę zamknąć oczy. Wizyta w - podobno - renomowanym szpitalu o wysokim stopniu referencyjności nadszarpnęła moje nerwy (oni chyba nie słyszeli, co to znaczy "Rodzić po ludzku").

Maluch cierpliwie znosi wyjmowanie z kolejnych warstw. Trzeba go przewinąć. Mąż patrzy na mnie błagalnie. - Przecież byłeś prymusem w szkole rodzenia! - śmieję się, ale rozkładam matę do przewijania i zajmuję się synkiem. Jest taki malutki! Trochę rozumiem męża - wydaje mi się, że lalki treningowe w szkole rodzenia były większe.

W pierwszy wieczór fundujemy synkowi "dzień dziecka". Rano myła go położna (pod kranem!), a poza tym i ja, i mąż jesteśmy wykończeni - czekanie na wypis i podróż w korkach do domu (wiadomo, stolica!) zrobiły swoje. Kładziemy synka w kołysce i już mamy iść napić się spokojnie herbaty, kiedy młody daje znać, że jest głodny. Po karmieniu - przewijanie. Układanie w kołysce i... już? Po kilku łykach herbaty (to naprawdę już dwie godziny?) synek znowu jest głodny. Karmienie, przewijanie, układanie. Herbata jest zimna.

Pierwszy wspólny ranek w domu - czuję się jak zombie: syn budził się idealnie co dwie godziny: 22, północ, 2, 4, 6... Czy tak już będzie zawsze? Na szczęście postraszył nas tylko i następnej nocy budził się już tylko dwa razy.

Dzień upływa w rytmie karmienia. Odpoczywamy wszyscy troje. Leżymy w naszym, wcale nie takim dużym, jak się teraz okazuje, łóżku. Wiem, że powinnam spać wtedy, kiedy synek, ale nie mogę: chcę się napatrzyć na te małe stópki i dłonie, uszka, nosek. Wyobrażam sobie, jak będzie, jak otworzy oczka i spojrzy, powie pierwszą samogłoskę czy wykona bardziej skoordynowany ruch. Na twarzy męża widzę mieszaninę zachwytu i strachu: - A co będzie, jeśli zrobię mu krzywdę? - mówi. - Niby położna mówiła, że niemowlę nie tak łatwo jest zepsuć, ale...

Przyzwyczajamy się wszyscy troje do wspólnego życia po tej stronie brzucha. Odkrywamy powoli, co i jak trzeba robić. Okazuje się, na przykład, że synek woli niższe temperatury i płacze, jak jest mu za ciepło, a nie zdarzyło się jeszcze, żeby zmarzł na tyle, by nas o tym poinformować. Dzień dzieli się dla mnie na dwuipółgodzinne części - rytm wyznaczają karmienia.

[b][link=http://www.zw.com.pl/artykul/370753,407868_Slodka_chwila_zmian.html] Dokończenie znajdziesz w Życiu Warszawy Online[/link][/b]

Wejście na wysokie trzecie piętro strasznie męczy. Na młodym człowieku nie robi to zupełnie wrażenia - śpi na dnie fotelika samochodowego pod warstwami śpiochów i kombinezonów, wszak temperatura powietrza daleka jest od 37 stopni Celsjusza. Zdejmuję kurtkę, chcę się położyć i choć na chwilę zamknąć oczy. Wizyta w - podobno - renomowanym szpitalu o wysokim stopniu referencyjności nadszarpnęła moje nerwy (oni chyba nie słyszeli, co to znaczy "Rodzić po ludzku").

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem