[b]Nie chciał pan zagrać w swoim filmie?[/b]
Co to, to nie. Za to stając po drugiej stronie kamery, inaczej spojrzałem na aktorów. Uświadomiłem sobie, ile ich kosztuje ta praca. Dopiero wtedy doceniłem ten zawód.
[b]Bywa pan niepokorny?[/b]
Raczej bezkompromisowy. Bardzo lubię mieć wszystko pod kontrolą i samodzielnie podejmować decyzje.
[b]Robi pan filmy dla siebie czy dla widzów?[/b]
Prawidłowa odpowiedź powinna brzmieć – dla widzów. Ale jednak na początku robię je dla siebie. Kino to możliwość tworzenia własnych światów od początku do końca. Bardzo kusząca.
[b]Myślał pan o pracy za granicą?[/b]
Tak, wielokrotnie. Od kilku lat próbuję zmontować międzynarodowy projekt filmowy, do którego napisaliśmy z Ewą scenariusz.
[b]A jak się panu podoba polskie kino?[/b]
Najbardziej lubię klasykę, w tym stare filmy Kawalerowicza, Morgensterna, Munka. Ostatnio z powodu nawału pracy mam pewne zaległości.
[b]To dziwne przy pańskich zainteresowaniach.[/b]
Po prostu jestem dość zajęty. W domu nie oglądamy telewizji. Mam dwoje dzieci i dużo pasji. Młodszy, 4-letni syn jest bardzo „energiczny” i w związku z tym bardzo absorbujący. Dzieciństwo trwa zbyt krótko, by je przegapić. Poza tym trochę podróżowaliśmy, zajmowaliśmy się kilkoma własnymi projektami. Ostatnio na przykład skończyliśmy pisanie projektu komedii romantycznej, na którą uzyskaliśmy stypendium Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
[b]A wasz „Otto Reder” zwyciężył w ubiegłorocznym konkursie zorganizowanym przez TVP na projekt filmu fabularnego i miniserialu na temat wypędzeń Polaków przez Niemców podczas II wojny światowej...[/b]
Zaczęło się banalnie. Ewa dowiedziała się, że taki konkurs został ogłoszony. A że interesujemy się sprawami Kresów – moja rodzina pochodzi z okolic Lwowa – postanowiliśmy spróbować. Decyzja była tym bardziej oczywista, że właśnie pracowaliśmy nad scenariuszem, którego tematyka była bardzo zbliżona do konkursowej. Nieoczekiwanie wygraliśmy. W tej chwili powstał już scenariusz tego filmu, to tzw. wielkie kino. Mamy nadzieję, że już niebawem rozpoczniemy z TVP prace nad realizacją „Otto Redera”.
To ważny film z wielu względów. Dotyka trudnej części naszej historii, a bohaterem jest dziecko, któremu przyszło żyć w wojennej rzeczywistości. To film, który powstanie z szacunku i podziwu dla tych wszystkich, którzy przeżyli piekło II wojny światowej. To jeden z niewielu obrazów dotyczących germanizacji dzieci Zamojszczyzny. Jestem przekonany o potrzebie realizacji takiego projektu. Wiele dzieci, które dotknęła krzywda germanizacji, przez całe życie walczyło same ze sobą o swoją tożsamość. Wierzę, że Otto Reder będzie hołdem i pamięcią dla nich wszystkich, a dla widzów ważnym i potrzebnym obrazem historycznym.
[b]Zastanawiał się pan, co będzie robił za dziesięć lat?[/b]
Niczego nie planuję. Działam instynktownie.
[ramka][b]Marek Bukowski[/b]
Ma 40 lat. Jest aktorem, scenarzystą, reżyserem, producentem. Po kilku latach przerwy wrócił do aktorstwa i obecnie widzowie mogą oglądać go w serialu „Przystań”, w którym gra Grzegorza, szefa grupy WOPR. Wcześniej uznanie przyniosły mu m.in. role filmowe – Tadeusza w „Pożegnaniu z Marią” w reżyserii Filipa Zylbera i Admirała w „Nad rzeką, której nie ma” Andrzeja Barańskiego. Jest absolwentem krakowskiej PWST, ale po jej ukończeniu nie grał w teatrze. W 1995 roku został laureatem prestiżowej Nagrody im. Zbigniewa Cybulskiego przyznawanej młodym obiecującym aktorom. Wyreżyserował i wyprodukował dwa filmy: „blok.pl” i „Sukces” opowiadające o naszej rzeczywistości. W ubiegłym roku wygrał konkurs TVP na projekt filmu fabularnego i miniserii telewizyjnej na temat wypędzeń Polaków przez Niemców podczas II wojny światowej. Współautorką zwycięskiego projektu „Otto Reder” jest jego żona Ewa Bukowska. Są rodzicami dwójki dzieci.[/ramka]
[i]Pogranicze w ogniu | 10.05 | kino polska | PIĄTEK
Przystań | 15.10 | TVP Polonia | SOBOTA
Przystań | 10.50 | TVP Polonia | PONIEDZIAŁEK
Przystań | 20.25 | TVP 1 | ŚRODA
Patrzę na ciebie, Marysiu | 21.30 | kino polska | WTOREK[/i]