Otóż okazało się, że na żywo ich dawny perkusista Steve Hewitt po prostu nie radzi sobie z tempem, i to pozostawiło niesmak. Teraz przyjeżdżają z nowym bębniarzem Stevem’em Forrestem i z nową płytą „Battle for the Sun”.

Emocje – to słowo klucz do Placebo. Nie wiadomo, jak to jego twórcy robią, ale ich muzyka często sprawia, że po plecach przechodzą ciarki. Może to dość wysoki, pozornie nieco monotonny głos Briana Molko śpiewającego nie zawsze wesołe teksty? Może udany mariaż gitarowych akordów z odrobiną elektroniki i psychodelii, a może fantastyczne melodie, nie tylko w balladach?

A gdyby nie wielki David Bowie, to być może Placebo zniknęliby w powodzi tysięcy innych kapel. To on jakimś cudem usłyszał ich nagrania demo, zachwycił się i zabrał zespół bez płyty, ba – nawet bez singla – na swoją trasę koncertową. Pomagał mu zresztą i później. Grupa Placebo debiutowała w 1996 roku mocno osadzoną w punkowym klimacie płytą „Placebo”. Ale dwa lata później muzycy odpalili prawdziwą petardę, album „Without Sou Im Nothing”. Kapitalny pierwszy kawałek „Pure Morning”, rewelacyjne ballady „Ask For Answers” czy „The Crawl”, przejmujący utwór tytułowy. Na tym krążku właściwie nie było słabej piosenki. Nic dziwnego, że o zespole zrobiło się głośno. „Black Market Music” z 2000 roku okazał się albumem na pewno nie tak dobrym jak poprzedni, ale udanym – przyniósł muzykę prostszą, bardziej dynamiczną, nieco mniej urozmaiconą.

Ale wystarczyło poczekać kolejne trzy lata, by znów otrzymać wyborną muzykę Placebo. „Sleeping With Ghosts” to chyba najbardziej elektroniczna płyta grupy, a jednocześnie najbardziej zróżnicowana i świeża. Na ostatnich płytach twórcy wracają do bardziej gitarowej muzyki. I wciąż są dobrzy.

[i] Placebo, Torwar, ul. Łazienkowska 6a, bilety: 99 – 220 zł, rezerwacje: [link=http://www.livenation.pl]www.livenation.pl[/link], czwartek (19.11), godz. 18.[/i]