Kupowanie kanapy to niemal jak… kupowanie samochodu. Poważna decyzja, poważny wydatek. Kanapy mają marki, a marki te są z różnych półek… Spece od mebli nie pomylą fiata z rolls-royce’em ( B&B Italia, Edra, Minotti, Frigerio, Fritz Hansen). Kanapa to prestiż.
By ją wybrać, trzeba zdecydować, jaki model lubimy. Czy klasyczny, taki na przykład pikowany chesterfield o podłokietnikach i plecach tej samej wysokości. Czy nowoczesny, mniej formalny, składający się z modułów, które dowolnie zestawiamy.
Dzisiaj Polacy kupują sofy coraz większe, o coraz głębszym i niższym siedzisku, a co za tym idzie, i oparciu. Takie, które aż proszą, żeby się na nich wyciągnąć, oglądając z dziećmi kreskówki. – Dzisiaj rządzi telewizor – wyjaśnia projektant polskiej marki Pan Popi Maciej Kukurba (zdobywca Machina Design Awards 2009 za siedzisko EUFOI). – Wybierając sofę, klienci przymierzają się do siedzenia przed ekranem.
[srodtytul]Sofa na linie[/srodtytul]
Na takiej sofie eleganckie siedzenie jest sztuką. Nie można się oprzeć, bo oparcie jest hen, hen za nami. Czy wypada się walnąć do tyłu, zwalniając hamulce dobrego wychowania? A jeśli usiądziemy głębiej, całe nogi lądują na siedzeniu, a buty świecą podeszwami rozmówcy naprzeciwko. (Zakładam, że gospodarze nie kazali nam ich zdjąć, brrrr…). I jak, półleżąc, sięgnąć po ciasteczko? A jak wstać? Może od razu poprosić o laskę.