Hollywood nie lubi starzejących się kobiet, o czym Brooke Shields doskonale wie, ale najwyraźniej znalazła sposób, żeby oszukać czas i zachować urodę. Recepta wydaje się prosta. – Udaję młodszą niż jestem – mówi z rozbrajającą szczerością.
Odmładzają ją też córki: siedmioletnia Rowan i czteroletnia Grier. Aktorka się śmieje, że przy małych dzieciach nie musi się martwić o formę, bo codziennie ma zapewnioną gimnastykę. I rzeczywiście, wygląda rewelacyjnie, a magazyn „People” kolejny raz z rzędu umieścił ją na liście 100 najpiękniejszych ludzi 2009 roku.
Jednak wyjątkowa uroda, która przed laty otworzyła jej drogę do sławy, czasem przeszkadzała. Byłym modelkom z reguły odmawia się talentu i inteligencji. Często niezasłużenie – jak w przypadku Shields, absolwentki renomowanej uczelni w Princeton.
Karierę rozpoczęła wyjątkowo wcześnie za sprawą matki, Teri Shields, fotomodelki i niespełnionej aktorki, która na córkę przeniosła swoje własne ambicje. Brooke miała 11 miesięcy, gdy pierwszy raz wystąpiła w reklamie. Błyskawicznie stała się jedną z najpopularniejszych dziecięcych modelek i równie szybko – dziś przyznaje, że za szybko – wciągnął ją w swoje tryby bezwzględny świat „dorosłego” show-biznesu. Matka nieostrożnie zgodziła się na nagie zdjęcia córki, gdy ta miała zaledwie dziesięć lat. Kiedy po latach fotografie pojawiły się na wystawie w galerii sztuki, panie Shields wytoczyły proces autorowi, ale nie uzyskały sądowego nakazu zamknięcia ekspozycji.
Brooke dorastała w świetle fleszy także za sprawą swoich arystokratycznych korzeni i doskonałych koneksji, które zawdzięcza ojcu. Wśród słynnych przodków aktorka ma francuskiego króla Henryka IV i córkę papieża Aleksandra VI – Włoszkę Lukrecję Borgię.