Reklama

Elton John dobry nawet na deszcz

Gwałtowna burza w stolicy nie przeszkodziła królowi muzyki pop w wielkim show na stadionie Polonii

Publikacja: 31.05.2010 01:48

Elton John dobry nawet na deszcz

Foto: ROL

Z ciemnych chmur lały się potoki deszczu, a punktualnie o godz. 19 na gigantycznej estradzie wybudowanej na murawie stadionu pojawił się Elton John. I zaczęło się muzyczne szaleństwo.

W Warszawie słuchali go przede wszystkim ci, którzy dorastali przy jego piosenkach. Bawili się więc doskonale. Ale i młodsza część widowni nie była zawiedziona.

Elton John dał przegląd swych największych hitów. I udowodnił, że jest wciąż królem muzyki pop. Jednak tej, która już odeszła w przeszłość: melodyjnej, niebojącej się popadać w sentymentalizm. Wszystkim piosenkom sprzed lat stara się wszakże nadać bardziej współczesny kształt, dlatego rozbudowane zostały w nich partie instrumentalne, było też nieco improwizowanych solówek i dużo ciekawych harmonii. I tak „Rocket Man” stał się niemal dużą suitą dającą okazję do popisu wszystkim muzykom.

Kiedy wydawało się, że koncert upłynie przede wszystkim pod znakiem „Sacrifice” i innych romantycznych ballad, pod koniec drugiej godziny Elton John nagle włączył piąty bieg.

Muzyka nabrała szalonego przyspieszenia, a kilka tysięcy widzów zaczęło tańczyć przy dźwiękach „I’m Still Standing” i „Crocodile Rock”.

Reklama
Reklama

Tego wieczoru Elton John był mimo wszystko wyjątkowo stateczny. Nie prowokował wypowiedziami jak cztery lata temu w Sopocie, nie robił żadnych sztuczek przy klawiaturze jak ćwierć wieku temu w Sali Kongresowej. Pokazał natomiast, że jest absolutnym profesjonalistą.

Na fortepianie gra może nawet lepiej niż dawniej. A gdy śpiewa, nie musi wspomagać się chórkiem, by ukryć niedostatki głosu.

Tylko pozazdrościć takiej formy.

Kultura
Córka lidera Queen: filmowy szlagier „Bohemian Rhapsody" pełen fałszów o Mercurym
Kultura
Ekskluzywna sztuka w Hotelu Warszawa i szalone aranżacje
Kultura
„Cesarzowa Piotra”: Kristina Sabaliauskaitė o przemocy i ciele kobiety w Rosji
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Reklama
Reklama