Stoi za nimi historia pokoleń, która sprawiła, że znalazły się w naszym domu, a nie wychowują się w domu swoich biologicznych rodziców. Wraz z nimi pojawiła się zatem w naszym życiu kwestia: czy, kiedy i jak powiedzieć im o biologicznych rodzicach, czyli że były adoptowane.
[srodtytul]Czy powiedzieć?[/srodtytul]
Zdecydowanie tak. Specjaliści, pracujący z dziećmi adopcyjnymi, są w tej sprawie właściwie jednogłośni. Dziecko ma prawo znać prawdę o sobie, wiedzieć skąd i dlaczego wzięło się w swoim domu. Jeżeli uczynimy z faktu adopcji tajemnicę, jednocześnie odciśniemy na niej piętno czegoś wstydliwego, gorszego. Jeżeli jednak wychowamy dziecko w poczuciu, że adopcja jest jak najbardziej naturalną, jedną z form powiększenia rodziny – właśnie w tym przeświadczeniu wzrośnie, silniejsze o to, że ono w przeciwieństwie do swoich koleżanek i kolegów zostało przez nas wybrane. Jeżeli uważamy, że utrzymywanie dziecka w przeświadczeniu, że jest naszym biologicznym potomstwem chroni je, musimy mieć świadomość, że tak naprawdę chronimy nas samych przed własnymi lękami, do których z resztą mamy pełne prawo. Boimy się, że dziecko nas odrzuci i będzie chciało wrócić do swoich biologicznych rodziców, lub że nie będzie już nas kochać, tak bardzo jak wcześniej. Prawda jest taka, że ciekawość większości adoptowanych dzieci kończy się na poznaniu ich poprzedniego nazwiska. Niektóre chcą odszukać swoich biologicznych rodziców (to szczególnie częste zjawisko u nastolatków – być może więc naturalny etap rozwoju), ale w ogromnej większości przypadków na jednym spotkaniu się kończy. Dla dziecka ojciec i matka to przecież nie genetyka, a ludzie, którzy dali mu miłość i poczucie bezpieczeństwa.
W niektórych środowiskach pojawiają się głosy, że ujawnianie faktu adopcji, może być szkodliwe dla dziecka, bo „inni” mogą się z niego śmiać. Nic mniej prawdziwego! Z informacji, że dziecko było adoptowane można bowiem uczynić jego siłę. Będzie potrafiło bronić się przed „życzliwymi” sąsiadami, którzy pozwolą sobie zauważyć, że nie jest podobne ani do tatusia, ani do mamusi. Będzie przygotowane na docinki ze strony koleżanek i kolegów, a nie to właśnie od nich dowie się, że „było wzięte ze szpitala”, bo tego mały Jaś, czy Staś dowiedział się od swojej mamy, która tam pracuje. Zachodnia Europa uczyniła z adopcji wręcz dodatkowe święto: w rocznicę przysposobienia wydawane jest przyjęcie z tortem, są prezenty, zaproszeni goście. To świetny sposób na zakomunikowanie dziecku, jak bardzo cieszymy się, że jest z nami, a otoczeniu, że jesteśmy dumni, że je mamy. Z tego świat się raczej nie zaśmieje...
[srodtytul]Kiedy powiedzieć?[/srodtytul]