„Grace Kelly: ikona stylu” – wystawę w londyńskim Victoria & Albert Museum uznaję za ostateczny dowód na to, że szyku nie można się nauczyć.
To wrodzony dar. Zestaw wielu cech, które sprawiają, że kogoś mianuje się ikoną stylu. Takich osób jest na świecie niewiele, za to mnóstwo chciałoby je naśladować.
Bohaterka pokazu, aktorka, potem księżna, z takim samym szarmem i swobodą nosiła rybaczki do espadryli, balową haftowaną suknię czy chanelowski kostium. Umiała się ruszać i doskonale wyglądała we wszystkim, w co się odziała. Jak dziś Kate Moss.
[srodtytul]W druku i na żywo[/srodtytul]
Elegancja często kojarzona jest z nudną poprawnością. Jest odwrotnie. Styl, szyk zawsze idą w parze z pewną brawurą, wyłamywaniem się z ubraniowej sztancy. O tym, że każdy może wyglądać korzystnie, przekonują kobiece magazyny, często publikujące „transformacje” – jak było, zanim delikwentką zajęli się styliści, i po ich ingerencji. W telewizji specjalistki szaleją w takich akcjach – mówię o show Trinny i Susannah. Na rynku coraz to ukazują się poradniki dotyczące mody, stylu, elegancji. Półtora roku temu ucieszył mnie przewodnik zatytułowany „Jak nosić krawat”.