Imprezę zdominowały koncerty weteranów amerykańskiego punk rocka z Bad Religion oraz gwiazdorów indie rocka z Billy Talent.Wcześniej co prawda na scenie zameldowali się kolejno Maypole, The Black Tapes oraz CF98, ale żadna z tych kapel nie zdołała podgrzać atmosfery tak, jak to zrobili goście zza oceanu. Billy Talent ma u nas ugruntowaną pozycję i rzesze fanów (szczególnie wśród młodszej publiczności). Ich energetyczny set w pełni usatysfakcjonował słuchaczy. Zagrali wszystkie swoje najważniejsze kawałki z „Devil on My Shoulder” na czele.

Jednak nawet oni nie byli w stanie zdystansować będących w rewelacyjnej formie Bad Religion. Kapela Grega Graffina przegalopowała przez 30 lat swojej twórczości w półtorej godziny, wykonując największe hity – „New Dark Ages”, „No Control” czy „Fuck Armageddon, This is Hell”, a także prezentując materiał ze swojej najnowszej, mającej się ukazać 28 sierpnia płyty „The Dissent of Man”.

Jeden z utworów – „Germs of Perfection” – zespół zadedykował jednemu z najsłynniejszych Polaków... Mikołajowi Kopernikowi. Taka dedykacja nie dziwi, w końcu założyciel kapeli, Greg Graffin na co dzień jest wykładowcą akademickim (specjalistą w dziedzinie biologii i geologii.) Na scenie też radzi sobie świetnie. Jak śpiewał w zagranej na bis piosence: „This is just a punk rock song”. Ale to też zagrać trzeba umieć.