Twórcą musicalu jest Eric Idle, jeden z członków nieistniejącej już grupy komików Monty Pythona. Produkcja zadebiutowała na Broadwayu w 2005 r. - Nie jest jedynie przeniesieniem filmu „Monty Python i święty Graal” na scenę — mówi Maciej Korwin, reżyser spektaklu i dyrektor gdyńskiego teatru. — W przeciwieństwie do kinowego pierwowzoru, parodiuje musicalowe hity, m.in. „Upiora w operze”, „Skrzypka na dachu” czy „Camelota”.
Idle stworzył przedstawienie dla publiczności z Broadwayu, dlatego polskim widzom mogą umknąć niektóre odniesienia do anglosaskiej kultury. Humor jest jednak uniwersalny — autor dokonał pastiszu muzycznego teatru robionego z zadęciem i pompą.
„Spamalot” szydzi z mitu o królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu. Wątkiem przewodnim są poszukiwania Graala, ale fabuła musicalu jest pretekstem do absurdalnych żartów. Nawiązują one do średniowiecznych obyczajów i mitologii greckiej. Gdy rycerze próbują zdobyć twierdzę, przed jej bramą ustawiają drewnianego królika, parodię konia trojańskiego. Niestety, zapominają do niego wejść.
- Utwór jest ironiczną zabawą, nie doszukuję się w nim głębszych znaczeń — mówi Korwin. — Brytyjczycy potrafią śmiać się z własnej historii i mitologii. W Polsce nie kpimy nawet z legend — nie mógłby u nas powstać szyderczy musical o królu Kraku, smoku wawelskim albo historycznych władcach, Mieszku czy Bolesławie Chrobrym. Podchodzimy śmiertelnie poważnie do naszej przeszłości i mitów. Tytuł „Spamalot” nawiązuje do popkultury. Spam — to nielubiane przez internautów wiadomości elektroniczne, głównie reklamy, a także słynna amerykańska marka mielonki.
- Tytuł wyjaśnia idee tego musicalu — mieszają się w nim epoki historyczne i odniesienia do współczesności — twierdzi Korwin.