Członkowie zespołu, chociaż niedługo obchodzi on 30. urodziny, zdają się nie tracić młodzieńczego zapału i energii, którą rozsadzają na koncertach zarówno mniejsze kluby, jak i potężne hale. Przypominają o najlepszych czasach popularności punk rocka na świecie i w zawrotnym tempie przez dwie godziny są w stanie wykonać bez mała trzydzieści utworów. Jak to możliwe? Sprawdzić będzie można w piątek w Stodole.
Die Toten Hosen powstał w 1982 roku w Düsseldorfie. Założyli go: Andreas „Campino” Frege (śpiew), Andreas „Andi” Meurer (bas) i Andreas „Kuddel” van Holst (gitara). Skład uzupełnili perkusista Trini Trimpop oraz gitarzyści Walter November i Michael Breitkopf. Pierwszy krążek „Opel-Gang” ujrzał światło dzienne rok później i dał początek serii koncertów entuzjastycznie przyjmowanych przez punkową publiczność.
Komercyjny sukces nadszedł po wydaniu trzeciego albumu, a Die Toten Hosen awansował do czołówki niemieckich zespołów. Z „The Battle of The Bands”, jak wspominają twórcy, kapela występowała również w Polsce (1985), ale zetknęła się u nas z całkowitym brakiem promocji. Muzycy opowiadali w wywiadach, że zdarzyło im się zamiast rozentuzjazmowanego tłumu punków zobaczyć przed sobą zblazowanych jajogłowych, zupełnie obojętnych na ten typ przekazu.
Dziś niemiecka formacja ma na koncie występy przed setkami tysięcy ludzi na całym globie. Pozostaje wierna swojemu ojczystemu językowi, ale jednocześnie wydaje angielskie wersje albumów, a na koncertach w różnych częściach świata repertuar jest mieszany. Jest też z czego układać setlisty, bo dyskografia również dobija trzydziestki. Wśród pozycji obowiązkowych powinny się znaleźć „Du lebst nur einmal”, „Zehn kleine Jaegermeister”, „Hier kommt Alex”, a także „Passenger” Iggy’ego Popa i „Sheena Is A Punk Rocker” Ramones.
[i]Die Toten Hosen, Stodoła, ul. Batorego 10, bilety: 59 – 70 zł, informacje: tel. 22 825 60 31, piątek (8.10), godz. 20[/i]