The Italian Tenor:Vittorio Grigolo jak Luciano Pavarotti

Świat ma nowego idola. Vittorio Grigolo ma piękny głos i urodę. Pierwszą płytę nazwał „The Italian Tenor”

Publikacja: 15.10.2010 03:49

The Italian Tenor:Vittorio Grigolo jak Luciano Pavarotti

Foto: ROL

Tytuł wydaje się oczywisty, w powszechnym przekonaniu każdy tenor musi być Włochem. – Śpiewają mój wujek, ojciec i dwaj bracia – potwierdza to Vittorio Grigolo. – Jeden z agentów chciał wylansować taki braterski tercet, ale w naszej rodzinie obowiązuje zasada, że profesjonalnym śpiewakiem może być tylko jedna osoba z pokolenia.

[wyimek] [link=http://empik.rp.pl/the-italian-tenor-grigolo-vittorio,prod58631891,muzyka-p]Zobacz na Empik.rp.pl[/link][/wyimek]

[srodtytul]Drugi po Pavarottim[/srodtytul]

Ojczyzna opery długo jednak musiała czekać na takiego gwiazdora jak Vittorio Grigolo. W światowej czołówce tenorów dominują Latynosi, jest Niemiec Jonas Kaufmann i Piotr Beczała, Włochów zaś brak i to od lat. Ostatni był Luciano Pavarotti.

Czyżby więc młodzi Włosi nie umieli śpiewać? – Potrafią – odpowiada mi. – W operowym światku jest jednak tak ogromny popyt na włoskich tenorów, że dostają za dużo propozycji, nieodpowiednich dla młodego głosu. Ich kariery szybko gasną.

On uodpornił się na takie pokusy, a było ich wiele. Miał zaledwie 23 lata, gdy zadebiutował w La Scali, nikt przed nim nie śpiewał tam w tak młodym wieku. Potem przyszedł czas na pokazanie się w teatrach Europy, w Wiedniu, Zurychu czy Londynie. – Do niczego się nie dojdzie, biegnąc zbyt szybko – twierdzi. – Głos to bardzo delikatny instrument.

Po wrześniowym „Rigoletcie” transmitowanym z Mantui przez 100 stacji telewizyjnych stał się artystą światowego formatu. Około miliarda widzów obejrzało Vittoria Grigolo w roli księcia Mantui, śpiewającego najsłynniejszą arię tenora, „La donna é mobile”.

Trudno o lepszą promocję dla jego pierwszego albumu, który ukazał się dwa tygodnie po telewizyjnym widowisku. – Żaden artysta nie może się obejść bez działań marketingowych, ale wcześniej nie zaryzykowałbym nagrania płyty „The Italian Tenor” – przyznaje. – Mój głos musiał nabrać odpowiedniej barwy, dopiero teraz czuję się kontynuatorem włoskiej tradycji.

Lubi wielu artystów z przeszłości. – Pavarottiego uwielbiam za słońce w głosie i za to, że słuchając go, rozumiem każde słowo – wylicza. – Domingo to ogromna emocjonalność i charyzma, w głosie Carrerasa dramatyzm łączy się z liryzmem. Gigli zachwyca mnie lekkością, z nim zresztą czuję się szczególnie związany. Tak jak ja był wychowankiem chóru chłopięcego Kaplicy Sykstyńskiej. Lata spędzone w tym zespole są dla mnie ważne. Miałem okazję śpiewać dla Jana Pawła II.

Szczególną rolę w jego życiu odegrał Luciano Pavarotti. To z nim wystąpił po raz pierwszy w spektaklu w 1990 roku w Rzymie. Miał 13 lat, zaśpiewał Pastuszka w „Tosce”, Pavarotti – oczywiście Cavaradossiego.

– To było nieprawdopodobne przeżycie – wspomina Grigolo. – Usłyszałem od Pavarottiego, że mam piękny głos i muszę go kształcić. Natomiast krótko przed śmiercią zgodził się pomóc mi w opracowaniu roli Rudolfa w „Cyganerii”. Zadebiutuję w niej w połowie października w nowojorskiej Metropolitan Opera. Mam 33 lat, dokładnie tyle, ile Pavarotti, gdy po raz pierwszy wystąpił na tej scenie, również w „Cyganerii”.

[srodtytul]Dziecięce marzenia[/srodtytul]

Jest szczęśliwy, bo robi to, o czym marzył. – Chyba urodziłem się z postanowieniem, że zostanę śpiewakiem – wspomina. – Gdy byłem mały, ojciec wyśpiewywał różne arie, a ja starałem się je powtarzać. Rodzice bardzo mnie wspierali, co nie jest częste. Mój nauczyciel powtarzał: Vittorio, czy nie lepiej pójść do dyskoteki i nie martwić się, że papierosowy dym może zaszkodzić głosowi, ale zawsze odpowiadałem: to mój wybór.

Opera nie wypełnia mu jednak całego życia. Skomponował musical „Ammerica”. – To opowieść z czasów II wojny o małym chłopcu, który trafia do Ameryki. Tam może wreszcie ujawnić swój talent, swój głos – opowiada. – Mam nadzieję, że musical doczeka się premiery, a gdyby realizatorzy się zgodzili, jest tam rola i dla mnie.

Na razie Vittoria Grigolo możemy posłuchać w nagraniu płytowym. „The Italian Tenor” to 15 arii z najlepszych włoskich oper. Wszystkie zaśpiewane ciepłym, miękkim głosem o słonecznej, choć ciemnej barwie. I z ogromną kulturą, co nieczęste u wielu młodych artystów.

Na scenie Vittorio Grigolo prezentuje się jeszcze atrakcyjniej, bo ma wdzięk i urodę. Reżyserzy często starają się wymyślić dla niego scenę w półnegliżu, by mógł pokazać wymodelowane na siłowni ciało.

[ramka]Vittorio Grigolo

[b]The italian tenor[/b]

[i]Sony Classical 2010[/i][/ramka]

Tytuł wydaje się oczywisty, w powszechnym przekonaniu każdy tenor musi być Włochem. – Śpiewają mój wujek, ojciec i dwaj bracia – potwierdza to Vittorio Grigolo. – Jeden z agentów chciał wylansować taki braterski tercet, ale w naszej rodzinie obowiązuje zasada, że profesjonalnym śpiewakiem może być tylko jedna osoba z pokolenia.

[wyimek] [link=http://empik.rp.pl/the-italian-tenor-grigolo-vittorio,prod58631891,muzyka-p]Zobacz na Empik.rp.pl[/link][/wyimek]

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"