Walka, odwaga, brawura, miłość i zdrada – tego z pewnością nie zabraknie w filmie „Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać”. Opowiada bowiem o tragicznych losach żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, którzy po zakończeniu II wojny światowej przez kilka lat prowadzili nierówną walkę z sowieckim okupantem.
Zdjęcia do filmu już się zakończyły. Jego autorzy mają nadzieję, że trafi on do kin 1 marca 2011 r., czyli w dniu poświęconym pamięci o żołnierzach wyklętych.
Głównym bohaterem filmu jest Mieczysław Dziemieszkiewicz ps. Rój, żołnierz NSZ, a potem Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. To młody chłopak, który kilka miesięcy przed zakończeniem wojny dołącza do oddziału partyzantów. Po śmierci brata zabitego przez Sowietów postanawia się zemścić. Gdy większość Polaków pogodziła się z władzą ludową, on wraz z oddziałem odbija z aresztów więźniów politycznych, napada na posterunki, a nawet wykonuje kary śmierci na współpracownikach komunistów.
Przez kilka lat doprowadził do niemal całkowitego sparaliżowania działalności administracji komunistycznej i jej aparatu terroru na terenie powiatu ciechanowskiego. Jego oddział liczył zaledwie 20 osób. Jedną z najbardziej brawurowych akcji ludzi „Roja” była próba porwania gen. Piotra Jaroszewicza, późniejszego premiera. Akcja się jednak nie powiodła.
– Komunistyczna propaganda zrobiła z ludzi takich jak „Rój” morderców, faszystów i antysemitów. Przez wiele lat nie mówiło się o nich wcale lub mówiło wyłącznie źle – opowiada prof. Jan Żaryn, historyk, który był konsultantem naukowym filmu. – Mam nadzieję, że ten film pomoże to odkłamać i pokaże żołnierzy NZS takimi, jacy byli naprawdę. Odważnych młodych ludzi, którzy kochali Polskę i byli dla niej gotowi poświęcić wszystko.