Moda na jesień 2011

Wywrotowcy się wykruszają. Nadchodzi neokonserwatyzm. Nie pomoże nawet Lady Gaga

Publikacja: 26.03.2011 00:51

Moda na jesień 2011

Foto: ROL

Nogi, nogi, nogi. Na pokazach pret-a-porter w Paryżu na jesień 2011, zwanych też coraz częściej Paris Fashion Week (Francuzi z tym walczą),  tylko je widać, jakby inne części ciała nie istniały. Nogi w legginsach, dżegginsach, mini, różowych sandałach na gigantycznym obcasie noszonych z pomarańczowymi skarpetkami, w muszkieterkach. I oczywiście nogi gołe, bo tu niezależnie od temperatury chodzi się bez rajstop. Fashioniści noszą się krótko, reszta populacji przygląda się im jak osobliwemu plemieniu. Reszta chodzi w dżinsach, czarnych kurtkach i sportowych butach, czasem tylko rzucając okiem na to, co się dzieje na głównych scenach teatru mody.

Polska reprezentacja

Ale że ten teatr nie przestaje jednak interesować, świadczy to, jak bardzo cała Francja żyła aferą Galliano, która rozegrała się tuż przed marcowymi pokazami. Dyrektor artystyczny Diora w paryskiej kawiarni obrzucił sąsiadów antysemickimi obelgami, wśród których „Kocham Hitlera" była jedną z łagodniejszych. Był pijany (1 promil) i pod wpływem  substancji odurzających, których od lat jest stałym użytkownikiem. Najpierw wyparł się wszystkiego, ale gdy dziennik „Sun" zamieścił kompromitujące wideo, musiał się przyznać. Szef Diora, Sydney Toledano, sam pochodzenia żydowskiego, natychmiast wydał potępiające oświadczenie, po czym zwolnił Anglika, który pracował w Diorze od 16 lat, w tym jako dyrektor artystyczny od 11. Winny przeprosił i obiecał udać się na odwyk.

Cokolwiek by powiedzieć o jego ekscesach, Galliano był wielkim artystą. Rozszerzył granice mody. Zmienił sposób postrzegania ubrania, co odbiło się na tym, co nosimy. Ale przy okazji  dokonał dzieła samozniszczenia. Jego partner Steven Robinson zmarł na skutek przedawkowania narkotyków w 2007 roku. Niestety, zabrakło mu anioła opiekuńczego, jakim dla Yves Saint-Laurenta, także nadużywającego, był całe życie Pierre Berge. Burzliwą i wzruszającą historię 30-letniego pożycia projektanta i biznesmena można właśnie obejrzeć w filmie dokumentalnym pt. „Szalona miłość Yves Saint-Laurenta". Polecam ten film o modzie,  miłości i wierności męsko-męskiej.

Sprawa Galliano rozpaliła zainteresowanie pokazem Diora. Jak powiedział Sydney Toledano, próśb o zaproszenia nadeszły setki. Przed Muzeum Rodina, gdzie odbył się pokaz, rozdawano „New York Herald Tribune" z wielką reklamą perfum Dior Addict. Zważywszy na okoliczności, wypadło trochę dwuznacznie...

Pokaz odbył się w atmosferze grobowej, chociaż Polska mogła mieć powód do radości, gdy na wybieg wyszła pełna reprezentacja naszych modelek: Ania Rubik, Monika Jagaciak, Kasia Struś, Magda Frąckowiak i ostatnie odkrycie – Zuzanna Bijoch. Wygląda na to, że kreacje Galliano zostaną wymiecione ze sklepów w takim tempie, jak oczyszczono półki po samobójczej śmieci Aleksandra McQueena. Nic tak ożywczo nie działa na słupki sprzedaży jak skandal... Już wiadomo, że następcą Galliano został Ricardo Tisci, dyrektor artystyczny Givenchy.

Kres ekscesów

Zrobić krótką recenzję trendów z paryskiego tygodnia mody to rzecz niemożliwa. Moda rozprysła się na tysiące mikrotrendów. Każdy projektant tworzy własny, a projektantów jest w samym Paryżu kilkudziesięciu. U każdego styl, kolory, fasony są zupełnie inne. Silna jest młodzieżówka, ale najbardziej wpływowi pozostają weterani – Chanel, Dior, Lanvin, Balenciaga, Chloe, Balmain.

Na przyszłą zimę krytycy przepowiadają neokonserwatyzm.  Teraz uspokojenie staje się logiczną konsekwencją odejścia wywrotowców. Galliano odszedł, McQueen nie żyje, Vivienne Westwood jeszcze działa, ale trochę na papierach babci-wariatki.

W grudniu przez szefów Conde Nast została zwolniona Carine Roitfeld, szefowa francuskiego „Vogue'a", osoba w branży numer jeden, także globalnie. Ona także należała to klubu tych, którzy stracili kontakt z rzeczywistością. Wulgarne, prowokacyjne sesje mody, niemające nic wspólnego ani z ubraniem, ani z życiem kobiety, irytowały Francuzów. „Za dużo ekscesów, utrata rozsądku i dystansu, tyle że bez alkoholu" – napisała o Roitfeld Virginie Mouzat, dziennikarka „Le Figaro".

To może oznaczać pewne uspokojenie, chociaż nie należy się spodziewać, że na wybiegach będą defilowały beżowe kostiumy za kolano. Mamy drugą dekadę trzeciego tysiąclecia. Teraz dominować będzie kulturowy miks: przetworzony „nowy vintage",  mieszanka etniczna, reminiscencje z różnych dekad mody. Podane swobodnie. Współczesność ceni naturalność i indywidualizm.

Na wybiegach było widać futra z długim włosem; trudno powiedzieć, czy sztuczne, czy prawdziwe. W każdym razie lis przeżywa drugą czy trzecią młodość. Przyszłej zimy trzeba będzie koniecznie mieć przy szyi kawałek długowłosego futra – etolkę, kamizelkę, kołnierze.  Kolejny sezon moda jest wierna też gadom i płazom. Na torebce. Powrócą reptylia, które sukces zawdzięczają Alexandrowi McQueenowi i jego „reptile dress", sukience we wszelkie gadzie motywy.

Nie rozczarował Balmain, marka wysoka, udana reaktywacja starego paryskiego domu mody. Metaliczne zestawy, topy wyszywane koralikami. Gdy Kasia Struś ukazała się na podium w srebrnoczarnym kombinezonie, który wyglądał jak ze srebrnego pyłu, po sali przebiegł  szum zachwytu.

Amerykanin Rick Owens – to od paru lat gorące nazwisko – podjał temat peleryny z futra, skóry, puchówki. Twarze bladolicych modelek z wybielonymi brwiami i pomarańczowymi ustami ledwo wystawały z kaszmirowych kapturów.

Bardzo interesujący Givenchy,   jeszcze prowadzony przez Ricardo Tisciego. Proste, prawie biurowe garsonki z kolorowymi rysunkami,  poprzeszyte przezroczystym szyfonem.

Zlot gejowski

Nie ośmielę się typować najlepszego pokazu. Natomiast zgłaszam najgorszy –  nie wiem czy nie w czasie mojej 20-letniej pracy w modzie. Mam nadzieję, że nie zostanę ogłoszona homofobką, jeśli powiem, że pokazy Thierry Muglera zawsze były największymi w Paryżu zlotami gejowskimi. To jest fakt.

Jednak wulgarna demonstracja pogardy dla kobiety zaprezentowana przez tę markę w tym roku  przekroczyła  wszelkie granice. Kobiety ubrane w winyle, jakby wciągnęły na siebie prezerwatywy, z dziurami na biust. Nie było tu najmniejszego odniesienia do funkcjonalności. Nazwisko Thierry Mugler w Polsce znamy głównie z popularnych perfum Angel, świat zna je także z geometrycznie skonstruowanych, śmiało ciętych ubrań  z lat 70. Teraz szefem  marki został niejaki Nicola Formichetti (ojciec Włoch, matka Japonka), który podziela z poprzednikiem zamiłowanie do spektakularnych wystąpień. Ale, niestety, talentu już nie podziela. Jednak i to wystarczy, żeby Lady Gaga była jego najsławniejszą klientką. Jej pojawienie się na wybiegu wywołało dreszcz zachwytu. Ale tu  nawet ona nie pomoże. Wystawienie gwiazdy nie zwalnia od pokazania ubrań, bo do tego służą pokazy mody. Przynajmniej powinny.

Joanna Bojańczyk z Paryża

Nogi, nogi, nogi. Na pokazach pret-a-porter w Paryżu na jesień 2011, zwanych też coraz częściej Paris Fashion Week (Francuzi z tym walczą),  tylko je widać, jakby inne części ciała nie istniały. Nogi w legginsach, dżegginsach, mini, różowych sandałach na gigantycznym obcasie noszonych z pomarańczowymi skarpetkami, w muszkieterkach. I oczywiście nogi gołe, bo tu niezależnie od temperatury chodzi się bez rajstop. Fashioniści noszą się krótko, reszta populacji przygląda się im jak osobliwemu plemieniu. Reszta chodzi w dżinsach, czarnych kurtkach i sportowych butach, czasem tylko rzucając okiem na to, co się dzieje na głównych scenach teatru mody.

Pozostało 90% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"