Można powiedzieć, że „Terminal" to alternatywny pop inspirowany kompozycjami filmowymi, ale stricte muzyczne terminy nie oddadzą bogactwa tego albumu.
Siedmioro muzyków z Islandii stworzyło płytę, na której spotykają się dźwięki z całego świata. To kosmopolityczny krążek, choć nie ma nic wspólnego z etnicznymi brzmieniami. Jest globalny, bo jego autorzy to erudyci obeznani z dźwiękowym dorobkiem ludzkości, a jednocześnie kameralny, bo instrumentalny i pełen emocji. Brzmi nowocześnie, dynamicznie, choć tempo i energię zawdzięcza nie elektronicznym bitom, a orkiestrze symfonicznej.
Wbrew stereotypom towarzyszącym islandzkiej muzyce nie zaczyna się melancholijnie. „Suitcase Man" jest niepokojąca, przypomina ścieżkę filmu sensacyjnego. Jednak z czasem niepokój znika, a utwór zmienia się w taneczną, pogodną kompozycję.
„Sweet Impressions" to opowieść o ukojeniu czerpanym z natury: pejzaże gór, łąk i rzek są niezawodnym lekiem na ludzkie frustracje. Subtelny utwór przypomina szkic piórkiem – żadnych mocnych akcentów, tylko słodycz skrzypiec i śpiewanych falsetem refrenów. Za to „Feels Like Sugar" jest eksplozją witalności – bębny i gitary pulsują, smyczki unoszą się nad nimi, a wokaliści śpiewają o uwalnianiu się od grawitacji, wyzwoleniu od bólu i upływu czasu. Świetny utwór z dramatycznymi zmianami tempa i narastającym napięciem.
W „Song from Incidental Music" nastrój jest skrajnie odmienny: temperatura nagle spada, panuje nostalgia i mrok. Dalej czeka jeszcze „Sonnet for Matt" – ballada o pożegnaniu z młodym chłopcem. W utworze wręcz słychać pustkę, jaką po sobie zostawił.