Piątkowy koncert Korumby melomanów więc raczej nie olśni. W P & RL czeka dawka naładowanych testosteronem gitarowych riffów i wokaliz z głębi trzewi. Gdyby krasnoludy nie były ze świata fantasy, czegoś takiego właśnie by słuchały. Zwłaszcza podczas wymarszu do walki.
Mimo dziesięcioletniego scenicznego stażu zespół nie może się pochwalić rozbudowaną dyskografią. Po składającym się z czterech utworów demo w 2006 r., własnym nakładem wydał krążek "Hor Do!". Zaprezentowany dwa lata temu, dziś jest jedynym oficjalnym materiałem w dorobku grupy. Nie najgorszym, choć i członkowie zespołu, i dziennikarze przyznają, że Korumbę najlepiej poznawać na żywo.
Energiczne koncerty doczekały się już nawet porównań do brazylijskiej Sepultury. Jeszcze inni donoszą, że po wszystkim czuli się tak, jakby przeżyli wysokogórską lawinę. Może dlatego, że Igor De Castro bębni w sposób nasuwający na myśl dudnienie toczących się z dużej wysokości głazów. Imponujący rytm jest w tym wypadku równie ważny co wokal Julena Etxegaraia – inaczej repertuar nie robiłby tak dużego wrażenia. O tym, że jednak robi, najlepiej świadczy nagroda magazynu "Los + Mejores". Korumba była ich zespołem roku.
Korumba i supporty, P & RL
, ul. Górczewska 67, Warszawa, bilety: 10 zł, rezerwacje: tel. 502 060 450, piątek (12.08), godz. 19