To samo zresztą myślę o sławie". I rzeczywiście, od tamtej pory zaangażował się w zaledwie – jak na aktora tej klasy – kilkanaście produkcji. Owszem, były wśród nich głośne obrazy, jak „Królestwo niebieskie" (2005) czy „Eragon" (2006), ale dorobek Ironsa z ostatniej dekady to przede wszystkim gościnne występy w krótkich filmach, role w serialach telewizyjnych oraz dubbing. Jeśli przypomnimy sobie jego znakomite kreacje w „Misji" (1986), „Nierozłącznych" (1988) czy „Domu dusz" (1993), to nie sposób oprzeć sie wrażeniu, że teraz kariera Ironsa stanęła w miejscu.
Pracuje znacznie mniej niż w latach 80. i 90., rzadziej możemy go zobaczyć na dużym ekranie. Nie jest jednak tak, że zapomniał o nim Hollywood, że jego twarz opatrzyła się widzom, że nie dostaje ciekawych propozycji. Irons świadomie usunął się w cień, pracuje jedynie tyle, ile musi, a swój czas poświęca najbliższym. Dlatego odrzuca wiele lukratywnych propozycji, wybierając spośród nich tylko te, które go inspirują, dają okazję przeżycia czegoś nowego, wyjątkowego i satysfakcję z dobrze wykonanej pracy. Jesienią tego roku skończy 64 lata i jak sam twierdzi, bardziej zależy mu dziś na korzystaniu z uroków życia niż na pogoni za sławą i pieniędzmi. Bo na brak tych ostatnich nie może narzekać.
Rodzina Borgiów 2
Sobota | 22.00 | HBO