Reklama
Rozwiń

Błyskotliwy album nowego zespołu Pata Metheny’ego

Z kwartetem Unity Band Pat Metheny dokonał najbardziej jazzowych nagrań od lat i znowu uwodzi melodiami - pisze Marek Dusza

Publikacja: 14.06.2012 10:15

Błyskotliwy album nowego zespołu Pata Metheny’ego

Foto: materiały prasowe

Amerykanin zaskakuje każdym albumem. Po nowatorskim projekcie z mechaniczną orkiestrą robotów

„Orchestrion"

(2010) w domowym zaciszu zarejestrował ulubione przeboje z lat młodości. Rok później za „What's It All About" otrzymał dziewiętnastą w swej karierze nagrodę Grammy. Nowa płyta „Unity Band" jest drugą, jaką nagrał z saksofonistą.

Zobacz na Empik.rp.pl

Metheny często robi stylistyczne wolty. Kiedy na przełomie lat 70. i 80. był u szczytu popularności z pop-jazz-rockową Pat Metheny Group, postanowił nagrać album stricte jazzowy. Zaprosił wtedy do studia wybitnych muzyków w tym saksofonistów: weterana free-jazzu Deweya Redmana i mistrza fusion Michaela Breckera, a efektem był znakomity, podwójny winyl „80/81".

Teraz znalazł saksofonistę godnego zastąpić największych: Chrisa Pottera. – Jako jego fan obserwowałem, jak stawał się jednym z największych muzyków naszych czasów. Kiedy zaproszono nas do zagrania na debiutanckiej płycie Antonio Sancheza, od razu dostrzegłem tę naturalność grania, frazowania. Wtedy zacząłem myśleć o stworzeniu projektu – mówi Metheny.

Przy perkusji zasiadł właśnie Antonio Sanchez, największe odkrycie Pata ostatnich lat. Na kontrabasie gra młody Ben Williams. – Kilka lat temu kontrabasista Christian McBride zaprosił mnie na organizowany przez siebie koncert ze studentami w nowojorskiej szkole Juilliard. Ben zagrał w paru utworach i miałem to rzadkie uczucie, że słyszę coś wyjątkowego – wspomina gitarzysta.

Lider przyniósł do studia kilka nowych kompozycji, pozostałe napisał „na gorąco" z inspiracji towarzyszących mu muzyków. Usłyszymy w nich to, co najlepsze w twórczości Pata Metheny'ego: chwytliwe melodie, pasjonujące improwizacje, doskonałą integrację instrumentów i różnorodne brzmienia.

Album rozpoczynają nastrojowe akordy gitary barytonowej. Kiedy przyłącza się do nich saksofon tenorowy Chrisa Pottera łatwo wpadający w ucho temat staje się piękną jazzową balladą. Echa Pat Metheny Group słychać w ekspresyjnym utworze „Roofdogs". Intensywny rytm perkusji dodaje tematowi ekspresji, a podtrzymuje ją dynamiczna solówka saksofonu sopranowego. Potter zamienia go na klarnet basowy w ujmującej kompozycji „Come and See". Metheny gra tu na 42-strunowej gitarze-harfie pikasso skonstruowanej specjalnie dla niego. To tylko nastrojowy wstęp, którzy burzy kilkoma efektownymi akordami kontrabasu Ben Williams. Fanom Pat Metheny Group przypomną się najlepsze momenty ich koncertów w Polsce.

Najbardziej zadziwiającym utworem jest „Signals". Po swobodnej improwizacji zespołu lider za pomocą gitary rytmicznej uruchamia roboty ze swojego Orchestrionu. Najpierw sam gra z nimi chwilę, a kiedy dołączają muzycy zespołu powstaje niemal orkiestrowe brzmienie. Wszystkimi dźwiękami zawiaduje z maestrią Pat Metheny niczym wielki dyrygent-wizjoner. Finał utworu po prostu zapiera dech porywającym tutti. Już wyobrażam sobie owacje na koncercie w Bielsku-Białej 27 czerwca. Jedynym, jaki Unity Band da w Polsce.

Emocje wycisza jeszcze jedna ujmująca ballada gitarzysty „Then and Now". Muzycy kwartetu dają popis umiejętności w zamykającym album, dynamicznym temacie „Breakdealer". „Unity Band" to kolejny, wielki album Pata Metheny'ego.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.dusza@rp.pl

Amerykanin zaskakuje każdym albumem. Po nowatorskim projekcie z mechaniczną orkiestrą robotów

„Orchestrion"

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem