Adam Lambert jest zwycięzcą amerykańskiej edycji „Idola". Podczas przesłuchań jeden z jurorów zarzucił mu, że śpiewa nazbyt teatralnie. Jednak dla wokalisty, który ma wykonywać partie zmarłego 20 lat temu Freddiego Mercury'ego, to największy komplement i świetna rekomendacja. Mercury fascynował się przecież operą i uwielbiał wielkie emocje.
Podobieństwa między wokalistami zauważyli aktywni zawodowo członkowie Queen – gitarzysta Brian May i perkusista Roger Taylor. Trzy lata temu Adam Lambert zaśpiewał po raz pierwszy z ich towarzyszeniem hymn Queen – „We Are The Champions" – podczas finału „American Idol". Potem zagrali wiązankę klasycznych hitów grupy podczas gali MTV Europe w 2011 r. Teraz przygotowują się do pięciu ekskluzywnych koncertów w Europie: wrocławskiego, moskiewskiego i trzech w Londynie.
Wybór Maya i Taylora jest więcej niż trafiony. Lambert dysponuje wielooktawowym głosem tenora. Pasuje do stylistyki Queen bardziej niż szorstki timbre Paula Rodgersa, który koncertował z muzykami wcześniej. Po śmierci Freddiego idealnym następcą wydawał się George Michael. Jednak ma swoją karierę i nigdy nie brał na poważnie perspektywy śpiewania z Queen na stałe.
Atutem Lamberta jest również to, że jego solowa kariera rozwija się dynamicznie. W połowie maja wydał drugą płytę „Trespassing", która debiutowała na pierwszym miejscu „Billboardu". W powstaniu albumu mają udział topowi amerykańscy artyści – Pharell Williams i Bruno Mars. To gwarantuje, że nowa odsłona Queen spotka się z zainteresowaniem najmłodszych generacji słuchaczy, które o Mercurym mają prawo nie mieć zielonego pojęcia.
– Decyzja o zaproszeniu Adama Lamberta do współpracy ucieszy wielu ludzi – zapewnił Brian May. – Jestem pewien, że nasz wybór spotkałby się z aprobatą Freddiego.