Zwyczaje karnawałowe. Komu i czemu służy karnawał?

Polacy nie muszą odreagowywać nadmiaru dyscypliny jak Niemcy. Ale też nie umieją marzyć jak Brazylijczycy - mówi dr hab. Jerzy S. Wasilewski z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego

Publikacja: 29.12.2012 00:01

Zwyczaje karnawałowe. Komu i czemu służy karnawał?

Foto: Bloomberg

Wywiad z archiwum "Rzeczpospolitej"

Komu i czemu służy karnawał?

JERZY S. WASILEWSKI:

Zabawa karnawałowa to uświęcony przez tradycję radosny protest przeciwko formom, które stworzyły człowieka. Każdy z nas nosi na co dzień gorset kultury, ale zarazem buntuje się przeciw presji społecznej, ideologicznej czy religijnej.

W dawnych społeczeństwach wszyscy znali swoje miejsce, ale od czasu do czasu mieli możliwość wyzwolenia się z tych rygorów i napięcia towarzyszącego walce o byt. W kalendarzu kultury chrześcijańskiej też jest taki okres, okres karnawału, w którym można się wyszaleć, zanim trzeba będzie zacisnąć pasa w czasie postu. To taka walka brzucha z paskiem, materii z duchem, przyziemności ze wzniosłością.

Bawimy się tak, jak żyjemy?

Niemcy jako społeczeństwo o wysokiej świadomości obywatelskiej i politycznej prowadzą na co dzień poważny dyskurs polityczny. Raz w roku robią więc z papier maché kukły znanych polityków, w tym kanclerza. Śmieją się z nich i przywalają im w różny sposób.

Zupełnie inaczej wygląda karnawał brazylijski. Tam ludzie żyją marzeniem, żeby na parę nocy w roku wyrwać się z biedy, która ich otacza, i stać się kimś innym. Strój karnawałowy w Brazylii nie bez powodu nazywa się "fantasia". Dla Niemca nawet najbardziej wyszukany ubiór z cekinami nie jest przedmiotem marzeń. Prawdziwa zabawa karnawałowa musi wyrastać z realnego życia. Jest niepoważnym dopełnieniem i zarazem zaprzeczeniem codziennej powagi.

Czy dlatego zakładamy maski i przebieramy się za piratów?

Tak, bo pirat to przecież symbol anarchii w miejsce hierarchii. Maskarady wyrażają dziecinną pokusę wyrwania się ze społeczeństwa. Co więcej, pozwalają na powrót do idealnego, wyobrażonego stanu wspólnoty, w której wszyscy są równi. Podczas dawnego karnawału weneckiego wszyscy byli ubrani jednakowo, nosili czarne opończe i białe maski. Doża wyglądał tak samo jak biedak, starzec jak młodzieniec.

Karnawał to nie tylko anarchia, ale także świat na opak. Przykładem są przebierańcy wędrujący po polskich wsiach - kominiarz, który ma oczyścić komin, zasmoli całą kuchnię, lekarz zaszkodzi pacjentowi, a szklarz stłucze szybę.

Najlepiej bawią się Włosi i Brazylijczycy?

Takie są stereotypy. Ale nawet w krajach muzułmańskich czy azjatyckich odbywają się na przykład pełne radości muzyczne korowody. Szukając dobrej zabawy, nie musi się myśleć zaraz o Brazylii czy Włoszech.

Zaskoczeniem z tego punktu widzenia, nie tylko w czasie karnawału, jest Anglia, zwłaszcza plebejska. W miasteczkach i wsiach dzieją się najróżniejsze błazeństwa, pojedynki dwóch sąsiadujących ze sobą miejscowości czy zawody w turlaniu beczek.

Wszędzie na Wyspach jest ogromnie dużo małych, lokalnych świąt, podczas których przejawia się podstawowa karnawałowa wartość - równościowa wspólnota związana z porzuceniem hierarchii i codziennych ról szanowanych obywateli. W Londynie odbywa się też Notting Hill Carnival, egzotyczne, wielokulturowe święto zainicjowane przez przybyszów z Karaibów.

A co dla klas wyższych?

Na przykład bale organizowane przez każdy z college'ów w Cambridge. Wszyscy przybywają w pełnej gali, ale zawsze pojawi się ekscentryczny profesor, który do smokinga założy sandały i czerwone skarpetki - zna przyjęte formy i je szanuje, ale umie w inteligentny sposób pokazać, że nie jest ich niewolnikiem.

W jaki sposób uwalniają się spod presji i rygorów Polacy?

Rzecz w tym, że my nie mamy za bardzo od czego się wyzwalać. W Polsce niezbyt wierzy się w obowiązki i nie traktuje rzeczywistości serio. To nie jest dobra pożywka dla zabawy, która ma polegać na tym, że śmiejemy się z tego, co na co dzień traktujemy z powagą.

Nie musimy odreagowywać nadmiaru dyscypliny jak Niemcy. Ale też nie umiemy marzyć jak Brazylijczycy. Do tego nie potrafimy zorganizować dobrej zabawy.

Ale przecież najrozmaitsze bale odbywają się jak kraj długi i szeroki

.

Na wielu z nich panuje jednak sztywna, wymuszona atmosfera. Autentyczne tradycje karnawałowe, a ściśle mówiąc zapustne, przetrwały w Polsce właściwie tylko w kulturze ludowej. Na Żywiecczyźnie, w Beskidzie Śląskim, na północnym Mazowszu zapusty mają jeszcze bardzo barwny przebieg. Diabły kłują widłami dziewczyny, mężczyźni przebierają się za baby, dzieją się rozmaite brewerie. To wszystko, dopóki istnieją grupki zapaleńców, którym nie wystarcza oglądanie telewizji, można w tamtych stronach zobaczyć.

Grudzień 2004

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"