Mój nieoceniony młodszy kolega, który od tygodnia wita się ze mną pozdrowieniem „Pronto Mordo", podrzucił mi e-mailem pewien dialog. Na początku ujawnię tylko jego początek, a koniec – na koniec, by nie odbierać Państwu przyjemności tropienia nowych znaczeń. A brzmi ten początek następująco: „Patrz, jaki mam w sobie swag".

Domysły można snuć różne. Sytuacja może łączyć się z utworzoną w latach 60. grupą SWAG. Jej nazwę rozumieć trzeba  jako Secretly We Are Gays, co oznacza, że muzycy kokietowali wizerunkiem kryptogejów. I owszem: kryptogeje i geje po coming oucie mogą charakteryzować się tym, co nazywane jest w nowomowie „swag". Ale nie tylko ich rzecz dotyczy, drodzy heteroseksualiści!

Idąc tropem nowego słowa, zabrnąłem do YouTube'a, gdzie pyszni się teledysk A$apa Rocky'ego, rapera, który wystąpi 7 czerwca w stołecznym Palladium. Wykonuje znakomite „Purple Swag". Zbliżenia kamery koncentrują się na aparatach korekcyjnych oraz aluminiowej folii założonej na zęby. Oglądamy też niszowe mieszkanie, a na kanapie rozsiedli się ziomale. Piją i palą, coś, co nawiązuje do „Purple Haze" Hendriksa, czyli pieśni na temat konopi.

Znalazłem jeszcze inne znaczenie „swag": „Something We Asians Got", czyli „Coś, co tylko my, Azjaci mamy". A na koniec – obiecany koniec zdania wspomnianego na początku:

„No tak, świetny styl, lans!". Czyli szpan.  Idzie weekend – proszę swagować.