Teatr Studio - Sąd Ostateczny wg Ödöna von Horvátha

Teatr Studio zaprasza na "Sąd ostateczny" Ödöna von Horvátha w reżyserii Agnieszka Glińskiej. Dla naszych czytelników mamy podwójne zaproszenia na spektakle grane dzisiaj i jutro

Aktualizacja: 17.05.2013 12:40 Publikacja: 17.05.2013 12:31

Paweł Wawrzecki (Oberżysta), z lewej Łukasz Simlat (Hudetz)

Paweł Wawrzecki (Oberżysta), z lewej Łukasz Simlat (Hudetz)

Foto: Teatr Studio, Krzysztof Bieliński Krzysztof Bieliński

Tylko Agnieszka Glińska potrafi zrobić świetny, nieoczywisty spektakl jednocześnie o miłości, romansie i katastrofie. Może i narodowej - pisze Jacek Cieślak.

Przypominamy recenzję z 6 stycznia 2013 r.

Szczęśliwy ten, kto ma Glińską za adwokata. Na otwarcie dyrekcji w stołecznym Studio urządziła „Sąd Ostateczny" wg Ödöna von Horvátha, jednak z typową dla siebie wyrozumiałością dla ludzkich słabości. Spektakl o tym, że również zwykłymi ludźmi targają wielkie emocje. O młodziutkiej Annie (Agnieszka Pawełkiewicz), która pomimo zaręczyn z przystojnym Ferdynandem uwikłała się w niedający się zrozumieć romans z nieszczęśliwym, żonatym dróżnikiem Hudetzem (Łukasz Simlat).

Zobacz galerię zdjęć

Reżyserka drążyła temat zdrady w „Lekkomyślnej siostrze", „Iwanowie" i „Trzech siostrach". W „Sądzie Ostatecznym" pokazuje wampiryczny żywioł, który paraliżuje umysł i ciało i doprowadza kochanków do szaleństwa, śmierci lub zbrodni. W pocałunku, będącym przyczyną katastrofy kolejowej, objawia się siła fatalna.

Glińska nie lubi koturnowego teatru, dlatego wyreżyserowała prowincjonalną balladę z udziałem weselno-pogrzebowych muzykantów. Z pozoru banalna rzeczywistość odsłania przed nami pułapki egzystencji i czeluście ludzkiego piekła. Teatr codzienności odlatuje z zapyziałej stacyjki w kosmiczny, metafizyczny wymiar niczym rakieta. Odlot rozpoczyna tajemniczy Gość (Modest Ruciński) rodem z diabolicznych piosenek Toma Waitsa. Zamawia w karczmie piwo, bo pali go wewnętrzny ogień. Wszystko, co robi, pachnie piekielną siarką. Lepiej mu nie ufać, gdy rozgrzesza kochanków, chrapliwie mrucząc „Miłość ci wszystko wybaczy".

Wcześniej Ruciński zagrał obwoźnego sprzedawcę kosmetyków, który musiał uciekać z miasteczka, bo nie udało mu się namówić mieszkańców, by żyli piękniej. W rozdwojonej postaci drzemie anioł i diabeł, tak jak we wszystkich ludziach, o których opowiada Glińska. Podobnie jak w scenograficznym motywie, wstędze, splata się w nich to, co ciemne i jasne. Ludzki korowód, o którym śpiewa Anna słowami Leśmiana, przechodzi na zmianę przez piekło i raj. Przestrzeń gry przypomina biało-czarną szachownicę: widzów posadzono również w lewej części sceny, ta zaś zajmuje prawą stronę widowni.

Jesteśmy od początku w centrum wydarzeń, wiemy, kto spowodował katastrofę, ale reżyserka przestrzega przed nazbyt oczywistymi oskarżeniami, bo pachną totalitaryzmem. Prokurator (Krzysztof Stelmaszyk) nie daje sobie rady z własnym nieszczęściem. Ten, który zostanie ułaskawiony, może być przestępcą, co nie znaczy, że ponosi pełną odpowiedzialność. Brat (Krzysztof Stroiński) zdradzonej pani Hudetz (Dorota Landowska) drwi z niej, gdy uważa się za niewinną. Każdy przypomina dróżnika, który nie nastawił na czas semafora z czerwonym światłem, kiedy zawiodły moralne hamulce.

Scena Sądu Ostatecznego, gdy pojawiają się duchy ofiar, może robić wrażenie ironicznego komentarza do „Sprawy" Jerzego Jarockiego, który poprzez lucyferyczną tragedię Słowackiego badał polskie fatum z katastrofą smoleńską w tle. Glińska sugeruje, że diabeł tkwi w szczegółach, zaś wypadki bywają efektem splotu ludzkich słabości i złych emocji. Tylko dzieci są niewinne, co widać we wzruszającej scenie tańca anielsko wyglądającej dziewczynki.

Czytaj więcej na www.teatrstudio.pl

KONKURS

Dla naszych czytelników mamy zaproszenia na te spektakle:

17 maja, godz. 19:00 - 1 podwójne zaproszenie - kod: (esemes o treści ZW.03.Imię Nazwisko)

17 maja, godz. 21:00 - 1 podwójne zaproszenie - kod: (esemes o treści ZW.04.Imię Nazwisko)

18 maja, godz. 19:00 - 1 podwójne zaproszenie - kod:  (esemes o treści ZW.05.Imię Nazwisko)

Aby je  wygrać, wyślij w piątek (17 maja) esemes z danym kodem na nr 71601 (cena 1 zł plus VAT - 1,23 zł).

Wygrywa co drugi esemes nadesłany na dany kod w godz. 13-15 w dniu 17 maja, do momentu wyczerpania puli nagród (zaproszenia będzie można odebrać na miejscu w dniu spektaklu, informacja o wygranej znajdzie się w sms-ie zwrotnym).

Tylko Agnieszka Glińska potrafi zrobić świetny, nieoczywisty spektakl jednocześnie o miłości, romansie i katastrofie. Może i narodowej - pisze Jacek Cieślak.

Przypominamy recenzję z 6 stycznia 2013 r.

Pozostało 95% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"