Na stwardnienie rozsiane choruje 2,5 mln osób na całym świecie, jednak SM pozostaje jednak chorobą wielkich niewiadomych. Lekarze wciąż nie wiedzą, dlaczego częściej chorują kobiety (70 proc.), dlaczego większość chorych pochodzi z obszarów z klimatem umiarkowanym, nie wiadomo też, co determinuje rozwój choroby. Problematyczne jest również postawienie właściwej diagnozy, ponieważ symptomy stwardnienia rozsianego przypominają objawy objawy innych chorób.

Pierwsze objawy

Jednym z najczęstszych objawów stwardnienia rozsianego są zaburzenia motoryczne – sztywność i osłabienie kończyn lub zaburzenia chodu, które występują około 40 proc. osób w momencie rozpoznania choroby. U kolejnych 21 proc. początkom choroby towarzyszą zaburzenia czucia, takie jak mrowienie czy drętwienie. Innym częstym objawem są zaburzenia widzenia – podwójne widzenie lub nawet utrata wzroku, na które skarży się 12 proc. chorujących. Niemal wszystkim chorym towarzyszy uczucie przewlekłego zmęczenia oraz osłabienia, a nierzadko – również depresja.

– Problem w postawieniu właściwej diagnozy wynika z tego, że wiele chorób daje bardzo podobne objawy. Dlatego bardzo ważne jest, aby wykluczyć inne choroby, które mogą naśladować stwardnienie rozsiane, takie jak ucisk na rdzeń kręgowy, nowotwór, wylew, niedobór witaminy B12, zakażenia ośrodkowego układu nerwowego np. wirusem boreliozy czy inne stany zapalne – wyjaśnia wyjaśnia dr n med. Gabriela Kłodowska-Duda z Kliniki Neuro-Care w Katowicach. - Pacjenci chorujący na SM często latami leczą się okulistów czy ortopedów. Zdarza się, że nawet kiedy trafią do neurologa, ten błędnie diagnozuje SM jako np. boreliozę. Niestety wielu pacjentów nie dopuszcza do siebie myśli, że może chorować na SM i rezygnuje z kompleksowej diagnostyki, zmniejszając swoje szanse na sprawne funkcjonowanie – dodaje.

Najważniejsza wczesna diagnoza

Osoby chorujące na SM wędrówkę po lekarzach zaczynają najczęściej u lekarza pierwszego kontaktu. Jeśli szybko nie trafią do odpowiedniego specjalisty, często latami wędrują od gabinetu do gabinetu lecząc kolejne objawy choroby. – Pierwsze objawy zauważyłam niedługo po 25 urodzinach. Prawa noga zaczęła drętwieć, często robiła się sztywna, z czasem zaczęłam mieć problemy z poruszaniem. Lekarz rodzinny odesłał mnie do ortopedy, ten – do neurologa, który przez kolejne 2 lata leczył u mnie boreliozę. Kiedy zaczęłam mieć problemy z widzeniem zmieniłam lekarza i dopiero ten, po przeprowadzeniu szeregu badań, w tym rezonansu magnetycznego, zdiagnozował SM – mówi Katarzyna, która choruje na stwardnienie rozsiane od sześciu lat.

Wczesne postawienie diagnozy, ułożenie planu leczenia i wprowadzenie odpowiedniego leczenia farmakologicznego pomaga utrzymać chorobę w ryzach i opóźnić występowanie kolejnych rzutów – momentów kiedy choroba postępuje bardzo szybko, a stan chorującego nagle się pogarsza. - Zbyt późna diagnoza w Polsce to niestety wciąż standard. Tymczasem wczesne rozpoczęcie terapii może uchronić przed niepełnosprawnością i w dłuższej perspektywie znacznie przedłużyć komfort życia chorego – wyjaśnia dr Kłodowska-Duda.