DEADPOOL
Jeśli szukać w przebogatej i długiej historii gier wideo jakichś braków, gatunków praktycznie nie uprawianych, to są nimi bezsprzecznie komedie. Oczywiście zabawne dialogi i sytuacje czy misternie utykane przez twórców żarty pojawiają się często, ale dosłownie na palcach jednej ręki można policzyć produkcje, których naczelnym atutem jest „żart". Chlubnym wyjątkiem są gry przygodowe, zwłaszcza te wywodzące się ze studia LucasArts (Monkey Island, Sam & Max) czy Telltale Games (Wallace & Grommit), będące całkowicie przesiąknięte humorem. Gatunek fabularnych gier akcji pozostaje pod tym względem bardzo w tyle. Jak miłą i odświeżającą odmianą było z tego powodu Saint's Row 3 – gra wykraczająca swoim bezczelnym, nasyconym wulgaryzmami humorem daleko przed mainstream. Jeszcze większą niespodzianką jest Deadpool - opowieść o przezabawnym zamaskowanym wojowniku z uniwersum komiksów Marvela, który niemalże wychodzi z ekranu, by przełamywać granicę dzielącą gracza od jego gry.
Kim jest Deadpool? To jednocześnie superbohater i jego parodia. Osiłek obdarzony mocą regeneracji zdrowia, ogromną mocą i zwinnością, wywijający katanami i pistoletami, a przy tym typ absolutnie bezczelny i skrajnie wyluzowany. Dość powiedzieć, że poznajemy go, gdy siedzi rozparty na fotelu przed telewizorem, a już samo zejście z siedziska jest nagradzane...
Architektura żartu
Scenariusz to zwariowany przejazd rollercoasterem przez wszystkie możliwe motywy znane z gier i filmów oraz prawdziwy kalejdoskop kultowych tekstów czy słynnych, internetowych żartów. Bohater wymyśla, że napisze grę o samym sobie, a każdy kolejny etap to poznawanie wymyślonego przez niego – i grono „psujących" wszystko programistów – świata. Efekt rozśmiesza do rozpuku niemal na każdym kroku. Deadpool obśmiewa, albo daje nam do tego powód, omawiając wydarzenia na ekranie czy zwracając się bezpośrednio do nas, przemałując tym samym tak zwaną „czwartą ścianę". Do kompletu są pojawiające się co jakiś czas komentarze, niby zza kadru, od postaci udających twórcę oraz fana, które albo rzucają krótkie spostrzeżenia, albo wchodzą w dialog z bohaterem.
Nie zabrakło odpowiednich przeciwników i sojuszników – śmiertelnie poważnych w tym co robią. Wypada to zabójczo śmiesznie w momencie, gdy sytuację z powodzeniem demontuje Deadpool, na przykład natrętnie gapiąc się na biust bohaterki czy usuwając się na ziemię z nudów podczas słuchania przemowy o misji ratowania świata. Wszystkie te żarty zostały znakomicie oddane zarówno przez sam tekst, jak i pracę kamery oraz pomysły twórców na lokacje. Bardzo często gra zamienia się w istny interaktywny film, którego celem jest przede wszystkim rozbawienie użytkownika, a nie dostarczenie typowej dla dla swojego gatunku rozrywki.
Drugoplanowe starcia
Ogólny cel Deadpoola jest przepięknie banalny. Oto Ziemię atakuje armia klonów, którą dowodzi superprzestępca o pseudonimie Mister Sinister. Droga do niego jest odpowiednio długa, naszpikowana gagami i spotkaniami z innymi postaciami z uniwersum Marvela. Oczywiście pomiędzy żartami mamy do czynienia ze zwykłą grą akcji, w której szatkujemy całe hordy złowrogich żołnierzy. Przy takich produkcjach fani obawiają się najczęściej, że zbyt mało uwagi zostanie poświęcone właśnie tej bardziej „przyziemniej", ale jednak ważnej sferze. W tym wypadku niepotrzebnie. Deadpool to solidny slasher, który nie irytuje ani systemem walki, ani pracą kamery, ani jakością inteligencji przeciwników.