Święta Bożego Narodzenia powinny być czasem radosnych spotkań w gronie najbliższych, ale nie zawsze mamy ochotę spędzać je tak, jak od nas tego wymaga tradycja czy rodzina. Daleka jestem od uszczęśliwiania kogoś kosztem własnego dobrego samopoczucia. Ciężko byłoby być jednocześnie u mojej rodziny i u rodziny mojego męża i podróżowanie przez całą Polskę jest zbyt uciążliwe w tym krótkim okresie, już od trzech lat spędzamy święta u nas w domu albo na wakacjach.

Ponieważ oboje z moim mężem jesteśmy bardzo zajętymi aktorami, ciężko nam znaleźć chwilę na wypoczynek, poza tym odkąd otworzyliśmy własną szkołę aktorską, właściwie każdą wolną chwilę poświęcamy naszym studentom. I choć czuję, że moi dalsi bliscy nie są szczęśliwi, że w ten ważny czas nie jesteśmy z nimi, wiem, że to rozumieją i szanują naszą decyzję, za co jestem im wdzięczna.

Często słyszę od ludzi, jak bardzo nie lubią świąt, traktują jako obowiązek bycie tam, gdzie być by nie chcieli. Przyzwyczajeni do świątecznej walki z własną niechęcią, zapominamy, że przecież to okres, w którym powinniśmy myśleć pozytywnie, nakręcać się na wspólne przeżywanie chwil, być życzliwi dla siebie zupełnie bezinteresownie. Dlatego pamiętajmy, że to my decydujemy, jak spędzimy te Święta. Możemy wybrać nie tylko miejsce i okoliczności, ale także zbudować własne nastawienie. Jest to kwestia treningu. Jeśli miałabym sformułować życzenia świąteczne, brzmiałyby tak: chciałabym abyśmy potrafili odnaleźć siebie w zalewie świątecznej tradycji, przyzwyczajeń i obowiązków.