Reklama

Nowości muzyki pop i jazzu na płytach rekomenduje Marek Dusza

Marek Dusza poleca nowe albumy: pianistki i wokalistki Eliane Elias, tria Straszni Panowie Trzej, wirtuoza wibrafonu Jerzego Miliana oraz weterana ballady Engelberta Humperdincka.

Publikacja: 10.04.2015 16:00

Jazz
Eliane Elias „Made in Brasil", Concord/Universal, CD, 2015

Urodzona w Sao Paulo pianistka i wokalistka Eliane Elias zaczęła profesjonalną karierę mając siedemnaście lat. Występowała z zespołami brazylijskich bardów: Toquinho i Viniciusa de Moraesa. W 1981 r. wyjechała na studia do Juilliard School of Music w Nowym Jorku, a rok później grała już w popularnej wówczas grupie fusion Steps Ahead. Tu poznała saksofonistę Michaela Breckera, który przedstawił ją bratu, trębaczowi Randy'emu. Wkrótce Eliane i Randy pobrali się, a kiedy urodziła się ich córka Amanda, jej imieniem zatytułowali wspólny album. Elias podpisała kontrakt ze słynną wytwórnią Blue Note Records, dla której w latach 1987-2008 nagrała dziesięć albumów. Kilkanaście jej płyt wydały inne wytwórnie. Za duet z Herbie Hancockiem na płycie „Solos and Duets" (1995) otrzymała nominację do nagrody Grammy. Czytelnicy magazynu „Down Beat" wybrali jej album „The Three Americas" płytą roku 1997. Od trzydziestu lat jej nagrania zbierają nagrody, a występy entuzjastyczne recenzje. Na nowej płycie „Made in Brasil" powróciła do swoich korzeni. Z mężem oraz z basistą Makiem Johnsonem i współproducentem Steve'em Rodbym poleciała do Sao Paulo, by z tamtejszymi muzykami nagrać płytę-wspomnienie. Tylko gościnnie występującą grupę Take 6 dograno w Nowym Jorku, a orkiestrę w studiu Abbey Road, w Londynie. Eliane Elias sięgnęła po klasykę bossa novy, napisała też własne kompozycje. Przebój Antonio Carlosa Jobima „Waters of March" zyskał nową aranżację z partią chóru śpiewaną przez Take 6. Jej melodeklamacja przypomina tę oryginalną Jobima, a solówka na fortepianie elektrycznym Fender Rhodes przenosi nas do połowy lat 60., kiedy bossa nova święciła triumfy na całym świecie. Udział amerykańskich śpiewaków okazał się znakomitym pomysłem, a wspólna partia wokalna z Eliane Elias czyni z tego nagrania prawdziwy majstersztyk. Nowe utwory: „Searching", „Vida" i „The Luck of Love" mają klimat współczesnej musica popular brasileira i odrobinę jazzowego feelingu. Przez lata współpracy z amerykańskimi jazzmanami brazylijska pianistka stała się jedną z nich, ale jej muzyka nadal ma lekkość rytmu i melodyjność tak charakterystyczną dla twórców z Sao Paulo i Rio.

Pop
Engelbert Humperdinck „Engelbert Calling", Conehead/Magic Records, 2CD, 2015

Reklama
Reklama

Moda na duety nie słabnie. Aż 22 znalazły się na płycie brytyjskiej gwiazdy końca lat 60. Engelberta Humperdincka. Tytuł podwójnego albumu „Engelbert Calling" wziął się zapewne stąd, że 78-letni wokalista zadzwonił do przyjaciół z pytaniem: Zaśpiewasz ze mną? Zapewne każdy chciał. Arnold George Dorsey, bo tak brzmi jego prawdziwe nazwisko uczył się gry na różnych instrumentach, w klubach grał na saksofonie, ale szybko odkrył, że publiczności najbardziej podoba się jego głos. Pierwszy singiel „I'll Never Fall in Love Again" nagrał w 1958 r. jako Gerry Dorsey. Zachorował na gruźlicę i długo walczył z jej skutkami. Na scenę powrócił w połowie lat 60. przyjmując pseudonim od XIX-wiecznego niemieckiego kompozytora Engelberta Humperdincka. Zwrócono na niego uwagę w Belgii, gdzie reprezentował Wielką Brytanię w konkursie piosenki. Zabiegał o dobry repertuar i udał się do Berta Kaempferta z prośbą, by napisał coś dla niego. Jedną z trzech piosenek była „Strangers in the Night", ale kiedy chciał ją nagrać, okazało się, że zarezerwowała ją już Frank Sinatra. Dopiero nagranie ballady „Release Me" z lat 40. pokazało możliwości wokalne Humperdincka. Piosenka dotarła do pierwszego miejsca sprzedaży otwierając przed wokalistą nowe możliwości nagraniowe. W 1967 r. wydał album pod tytułem „Release Me" i kilka miesięcy później drugi „The Last Waltz". Oba były bestsellerami na Wyspach. Zaśpiewał mnóstwo przebojów, ale jego popularność nigdy już nie była tak wielka, jak pod koniec lat 60. Co godne podkreślenia, nie stracił walorów swojego aksamitnego głosu, nawet dziś śpiewa ujmująco. Nowy album zawiera nowocześnie zaaranżowane piosenki z różnych lat. Kto nie miał okazji poznać wczesnego Humperdincka, może być zaskoczony jego klasą i profesjonalizmem. W otwierającym album temacie „Something About The Way You Look Tonight" nie ustępuje Eltonowi Johnowi, choć to jego piosenka. Z nieco młodszym kolegą Cliffem Richardem śpiewa rytmiczny, soulowy hit Smokeya Robinsona „Since I Lost My Baby". Ujmującą nastrojową melodią balladę „Never Never Never" wykonał z Olivią Newton-John. W jednym z jego pierwszych przebojów „Spanish Heart" Berta Kaempferta towarzyszy mu kwartet wokalny Il Divo. Słynny hit „Release Me" zaśpiewał z amerykańską gwiazdą country Wynonną Judd. Jednym z najbardziej wzruszających momentów albumu jest duet z Willie Nelsonem. Swą klasę pokazują inne wiekowe już sławy: Dionne Warwick, Kenny Rogers, Neil Sedaka i Charles Aznavour, z którym śpiewa „She".

Jazz/Pop
Szrom/Łukasik/Jagodziński „Straszni Panowie Trzej 2", Blue Note Agencja Art, CD, 2015

Nazwę formacji Straszni Panowie Trzej wymyślił pianista Bogdan Hołownia. Utworzyło ją trzech jazzmanów: wokalista Janusz Szrom, kontrabasista Andrzej Łukasik i pianista Andrzej Jagodziński. Występują od 2004 roku, a połączyło ich zamiłowanie do piosenek Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego, czyli Kabaretu Starszych Panów. „W nazwie tej jest zakodowana afirmacja, pochwała, uznanie, być może nawet nuta pozytywnej jazzowej zazdrości" napisał o nich Andrzej Poniedzielski. Dziewięć lat temu ukazał się pierwszy album z dwunastoma piosenkami. Teraz otrzymujemy następne jedenaście perełek z grubego śpiewnika Kabaretu Starszych Panów w aranżacjach Andrzeja Jagodzińskiego i Janusza Szroma. Tak jak na poprzedniej płycie gościnnie wystąpił Henryk Miśkiewicz grający na saksofonie altowym lub klarnecie basowym. Na instrumentach perkusyjnych zagrał Adam Lewandowski, a bogate brzmienie dopełnia Kwintet Dęty Instrumentów Drewnianych Romualda Gołębiowskiego. Aranżacje rozpisane na dodatkowych muzyków są dodatkową zaletą albumu. Łagodny tembr głosu Janusza Szroma i sugestywne interpretacje takich piosenek jak „Zimy żal", „Puk, puk, puk", „Czemu zgubiłaś korale?" i jak najbardziej na czasie „Nie zakocham się tej wiosny już w nikim" zachęcają do spędzenia z tym albumem godziny przyjemnego relaksu. Do grona fanów zespołu dołączył nawet Wojciech Młynarski. - Przypominam sobie piosenkę „S.O.S." w wykonaniu Kaliny Jędrusik i porównuję ze współczesną interpretacją Janusza Szroma. I myślę, że działalność Strasznych Panów Trzech bardzo się do ciągłości naszej kultury muzycznej przyczynia - rekomenduje album Wojciech Młynarski.

Jazz
Jerzy Milian „Semiramida", GAD Records, CD, 2015

Reklama
Reklama

Jerzy Milian urodził się 10 kwietnia 1935 r. w Poznaniu. Wirtuoz jazzowego wibrafonu, kompozytor i aranżer. Współpracował z Krzysztofem Komedą i Janem „Ptaszynem" Wróblewskim, prowadził zespoły i orkiestry. W latach 90. odkryli go na nowo brytyjscy didżeje samplując nagrania dokonane w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Wytwórnia GAD Records wydała właśnie czwarty album z serii „Jerzy Milian Tapes". „Semiramida" zawiera nagrania tria wibrafonisty z lat 1966 - 69. Towarzyszą mu: kontrabasista Jacek Bednarek i perkusista Grzegorz Gierłowski. W dwóch ostatnich nagraniach albumu Bednarka zastąpił Jacek Ostaszewski i dołączył skrzypek Marian Siejka. To zapis koncertów festiwalu Jazz Jamboree, które odbyły się w Filharmonii Narodowej i Sali Kongresowej. Prezentują jazzową stronę działalności Miliana będącego wówczas pod wrażeniem albumu „The Arrival of Victor Feldman", który brytyjski wibrafonista nagrał w 1958 r. z legendarnym kontrabasistą Scottem Lafaro. Też założył trio bez pianisty. Dotychczas znaliśmy był tylko słynny album „Bazaar" nagrany w 1969 r. w trio z gościnnym udziałem pary wokalistów z grupy NOVI Singers: Ewy Wanat i Janusza Mycha. Na koncertach, które zostały teraz opublikowane Jerzy Milian popisuje się wirtuozerią, podobnie jak muzycy jego tria gra długie solówki. Docenimy także jego kompozycje z wyraźną linią melodyczną jak tytułowa „Semiramida", „Ballada" czy orientalny „Bazar w Aszchabadzie". To ważna pozycja archiwalna polskiego jazzu.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama