Ośmioosobowy Marcus Miller Band odbywa europejską trasę koncertową w Europie, a znaczna jej część wypełniły występy w Polsce, gdzie uzupełniono je o set tria Możdżer/Danielsson/Fresco i gościnny udział saksofonisty Zbigniewa Namysłowskiego.
Marcus Miller rozpoczął swój koncert od dwóch pierwszych utworów z bestsellerowego albumu „Afrodeezia”: „Hylife” i „B’s River”.
- Każdego wieczoru porozumiewamy się tylko za pośrednictwem naszych instrumentów – powiedział Marcus Miller w rozmowie z „Rzeczpospolitą” przed koncertem. Dużo improwizujemy, modyfikujemy strukturę utworów. Muzyka rośnie, rozwija się razem z nami. Nagrana płyta jest pierwszą wersją kompozycji, które właśnie odkryliśmy, a na koncertach przechodzi ewolucję stając się często czymś zupełnie innym. Jest ciekawsza, bo eliminujemy mniej istotne elementy, a dodajemy to, co czyni ją atrakcyjniejszą dla nas i publiczności.
Te słowa amerykańskiego basisty potwierdziły się. Wysłuchaliśmy muzyki nasyconej emocjami, wielobarwnej w każdym jej aspekcie. A przede wszystkim innej niż na płycie. Scena jest dla Markusa Millera żywiołem. Publiczność miała okazję przyjrzeć się i wsłuchać w perfekcyjną współpracę wszystkich muzyków Marcus Miller Band. Jego ozdobą był oczywiście francuski perkusjonista Mino Cinelu.
- Obaj występowaliśmy w zespole Milesa Davisa – przedstawił go Marcus Miller. Nagrywając album „Afrodeezia” odkrywałem drogę moich przodków podróżując po czterech kontynentach.