Buzek stwierdził w rozmowie z Onetem, że najnowszy kryzys w relacjach Polski z Izraelem jest skutkiem "kłopotliwego i bardzo niezręcznego prezentu, który przekazali nam Amerykanie", jakim była dla Polski organizacja konferencji bliskowschodniej w Warszawie.
Były premier przyznał, że "Amerykanom trudno odmówić", ale mimo to - jak dodał - zgoda na organizację szczytu wobec faktu, że Polska jest dziś "tak bardzo blisko UE" była "pochopna".
Według Buzka Polska, przed organizacją szczytu powinna "porozmawiać z partnerami z UE". - I tak się nieco uratowaliśmy, bo zapowiedzieliśmy, że ws. umowy z Iranem jesteśmy raczej po stronie europejskiej, a nie amerykańskiej - zaznaczył (wcześniej konferencja była przez wielu przedstawiana jako antyirańska).
Buzek pytany o decyzję premiera Mateusza Morawieckiego, który po wypowiedzi premiera Izraela Benjamina Netanjahu na temat udziału Polaków w Holokauście zdecydował się odwołać wizytę w Izraelu, gdzie ma się odbyć szczyt Grupy Wyszehradzkiej, odparł, iż on jako premier do Izraela by poleciał.
- Nawet jeśli to będzie trudny wyjazd, to absolutnie obecność, bezpośredni kontakt jest ważniejszy. Depeszami się tego nie załatwi - stwierdził.