To kara za słowa: "To że pierwszy raz w życiu od 25 lat od kiedy praktykuję prawo nie wstałem na przyjście osób, które są ubrane w togi sędziowskie jest wynikiem tego, że złamano konstytucję. Co doprowadziło do tego, że wy panowie sądzicie, że jesteście sędziami".
Mecenas zapowiedział, że nie zamierza płacić kary. Zdaniem adwokata płacąc uznałby władzę sądowniczą Izby Dyscyplinarnej. Zgodnie z przepisami ustawy o ustroju sądów powszechnych byłemu politykowi grozi siedmiodniowy areszt.
- Nie zostałem ukarany żadną grzywną i nie wydano żadnego wyroku. Nie ma czegoś takiego jak Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego - mówił w rozmowie z TVN24 Giertych.
- Jeżeli panowie będą chcieli egzekwować tę grzywnę, to publicznie oświadczam, że jej nie zapłacę. Spodziewam się, że za około miesiąc zapadnie orzeczenie, po którym będę musiał siedem dni odsiedzieć - dodał.