Reklama
Rozwiń

W szpitalach niepewność

Tuż przed wejściem w życie nowych przepisów o czasie pracy lekarzy, w większości szpitali jest chaos i zamieszanie - ocenił szef mazowieckiego oddziału OZZL Maciej Jędrzejowski. Komorowski (PO): to mina zostawiona przez PiS. Piecha (PiS): OZZL wykorzystuje sytuację. Minister Kopacz: 1 stycznia większość lekarzy "trafi na dyżury w swoich placówkach".

Aktualizacja: 28.12.2007 03:33 Publikacja: 27.12.2007 14:07

W szpitalach niepewność

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

1 stycznia wchodzi w życie unijne prawo - przyjęte przez Polskę w nowelizacji ustawy o Zakładach Opieki Zdrowotnej (ZOZ) - które mówi, że czas pracy lekarza wynosi 48 godzin tygodniowo. Czas ten może być wydłużony do 72 godzin, jeśli lekarz wyrazi na to pisemną zgodę. Nowe przepisy mówią także o przysługującym lekarzowi 11-godzinnym odpoczynku.

Według Macieja Jędrzejowskiego, w Warszawie dyrektorzy szpitali, by nie łamać przepisów, wprowadzają pracę zmianową. Na to rozwiązanie z kolei nie godzą się lekarze. Taki system wprowadziła przed świętami dyrekcja szpitala przy ul. Barskiej. Lekarze uznali, że zostało to wprowadzone niezgodnie z przepisami i zaskarżyli decyzję do Państwowej Inspekcji Pracy. Zdaniem Jędrzejowskiego, planują bojkot tej decyzji albo zwalnianie się z pracy.

Wprowadzenie pracy zmianowej wymaga zmiany regulaminu placówki i konsultacji ze związkami zawodowymi; procedura może trwać nawet 30 dni.

OZZL wystąpił też z wnioskiem o przeprowadzenie powszechnej kontroli przestrzegania od 1 stycznia 2008 r. czasu pracy w szpitalach do Państwowej Inspekcji Pracy.

Wicedyrektor departamentu prawnego PIP Piotr Wojciechowski potwierdził, że w 2008 r. inspektorzy będą kontrolować czas pracy lekarzy zgodnie z wcześniej przygotowanym harmonogramem.

"Ponadto PIP przeprowadzi kontrole w przypadku zgłaszanych nieprawidłowości do okręgowych inspektoratów pracy" - dodał Wojciechowski.

- Zamieszanie wokół ograniczenia czasu pracy lekarzy to w dużej mierze "zasługa" PiS-u, który nie miał odwagi żeby podjąć odpowiednie działania ryzykowne politycznie - mówił Bronisław Komorowski w TVN24. Według marszałka, poprzednia ekipa rządząca nie zadbała o finansowe wsparcie przygotowanej reformy.

- Jak można było wprowadzać w życie dyrektywę unijną o 48-godzinnym tygodniu pracy lekarzy i jednocześnie nie przeznaczać na to żadnych pieniędzy z budżetu - dziwił się marszałek.

- Obecna ekipa została zaskoczona miną, pozostawioną przez poprzedni rząd. Jeżeli PiS uczynił to świadomie, to możemy mówić o jednym z największych świństw w historii polskiej polityki. Jeśli natomiast partia Jarosława Kaczyńskiego nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, co robi, to świadczy to jedynie o jej politycznej niedojrzałości - ocenił Komorowski.

- Sama zmiana systemu ochrony zdrowia i jego uszczelnienie nie wystarczą bez dodatkowych nakładów finansowych. Dyrektorzy muszą mieć z czego zachęcać lekarzy, żeby zgadzali się pracować dłużej niż 48 godzin tygodniowo - mówił w TVN24 były minister zdrowia Bolesław Piecha (PiS).

- Dyrektywa unijna w sprawie ograniczenia czasu pracy lekarzy jest znana od dawna i myślę, że dyrektorzy poczynili już kroki organizacyjne i finansowe, żeby po 1 stycznia szpitale funkcjonowały prawidłowo - mówił Piecha. Ocenił, że Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, który ostrzega przed dezorganizacją pracy w służbie zdrowia, wykorzystuje sytuację, żeby zyskać na tym wyższe pensje.

W dziewięciu województwach spośród 16 "na sto procent" podpisano już umowy dotyczące pracy lekarzy na dyżurach po 1 stycznia 2008 r. - poinformowała w czwartek minister zdrowia Ewa Kopacz.

Dodała, że w pozostałych województwach umowy podpisane są "na 95 -98 proc."

"To są pojedynczy świadczeniodawcy, którzy jeszcze negocjują swoje stawki i mają wyznaczone terminy na dzień jutrzejszy" - mówiła Kopacz. Zapewniła, że "po 1 stycznia wszystko będzie wyglądało normalnie, więc nasi pacjenci powinni czuć się bezpiecznie".

- Wierzę w odpowiedzialność lekarzy, determinację dyrektorów oraz w dobrą wolę zarówno ministerstwa, jak i NFZ - powiedziała Kopacz. Jej zdaniem dyrektorzy szpitali dostali "oręż do tego, aby rozmowy z lekarzami były bardziej sprawne i kończyły się powodzeniem", m.in. dzięki zapowiedzi zwiększenia wartości punktu (na podstawie punktu wyceniana jest praca lekarza).

- Jeśli jedynym argumentem, który może przekonać lekarza do pracy na dyżurach będzie wyższa stawka za dyżur, to dyrektor, mając takie instrumenty - dodatkowe pieniądze i warunki kontraktowania, powinien tego lekarza przekonać - uważa Kopacz. Podkreśliła, że choć lekarze mają prawo skorzystać z nowej ustawy, wierzy w to, że są odpowiedzialną grupą zawodową i nie zostawią swoich pacjentów bez opieki.

1 stycznia wchodzi w życie unijne prawo - przyjęte przez Polskę w nowelizacji ustawy o Zakładach Opieki Zdrowotnej (ZOZ) - które mówi, że czas pracy lekarza wynosi 48 godzin tygodniowo. Czas ten może być wydłużony do 72 godzin, jeśli lekarz wyrazi na to pisemną zgodę. Nowe przepisy mówią także o przysługującym lekarzowi 11-godzinnym odpoczynku.

Według Macieja Jędrzejowskiego, w Warszawie dyrektorzy szpitali, by nie łamać przepisów, wprowadzają pracę zmianową. Na to rozwiązanie z kolei nie godzą się lekarze. Taki system wprowadziła przed świętami dyrekcja szpitala przy ul. Barskiej. Lekarze uznali, że zostało to wprowadzone niezgodnie z przepisami i zaskarżyli decyzję do Państwowej Inspekcji Pracy. Zdaniem Jędrzejowskiego, planują bojkot tej decyzji albo zwalnianie się z pracy.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Kraj
Awaria na stacji Warszawa Praga. Poranne zakłócenia na torach
Materiał Promocyjny
CPK buduje terminal przyszłości
Kraj
Anulowany wyrok znanego działacza opozycyjnego
Kraj
Czy Polacy chcą sankcji na Izrael? Sondaż nie pozostawia wątpliwości
Kraj
Rafał Trzaskowski o propozycji Karola Nawrockiego: Niech się pan Karol tłumaczy