– Beczka dynamitu, „Titanic” – tak sytuację gminy ocenia po pierwszym tygodniu burmistrzowania w Żarowie (Dolnośląskie) Stanisław Wachowiak. To jedna z najbardziej zadłużonych gmin w Polsce. W ubiegłym roku dług – 17 mln zł – przekroczył dopuszczalny próg 65 proc. budżetu.
W grudniu do bezprecedensowej dymisji podał się burmistrz Marek Zywer. Nie chciał zamykać szkoły, ośrodka kultury, wstrzymywać dofinansowania klubów sportowych i wyłączania oświetlenia ulicznego.
Do zapaści finansowej mieli doprowadzić nieprzemyślanymi inwestycjami poprzedni burmistrzowie: Zbigniew Chlebowski (szef Klubu Parlamentarnego PO), który piastował to stanowisko w latach 1990 – 2001, i jego następczyni Lilla Gruntkowska. Według Wachowiaka gminy nie było stać na ogromne gimnazjum i oczyszczalnię ścieków. Decyzja o inwestycjach zapadła za rządów Chlebowskiego. – Ale jego winę się wyolbrzymia – mówi Wachowiak. – To Gruntkowska w znacznie większym stopniu wpędziła Żarów w kłopoty.
Kiedy w 2002 r. dwa najważniejsze zakłady w gminie zbankrutowały, a 2 tysiące mieszkańców wylądowało na zasiłku. Gdy długi zaczęły narastać lawinowo, Lilla Gruntkowska zdecydowała o budowie hali sportowej i aquaparku bez żadnego zabezpieczenia finansowego. W efekcie hali nie ma do dziś, a wycofanie się z umowy dotyczącej aquaparku będzie kosztować gminę 3,5 mln zł odszkodowania.
W stworzonej przez Chlebowskiego i Gruntkowską strefie ekonomicznej firmy zasilą wprawdzie gminny budżet, ale dopiero za dwa lub trzy lata, a już w tym roku trzeba będzie spłacić 17 mln zł długów. Tymczasem tegoroczny budżet to raptem 26 mln zł. Do gminy wkroczył więc Stanisław Wachowiak. Propozycję złożył mu... Zbigniew Chlebowski. Przyjął ją i pod koniec grudnia został wyznaczony przez premiera na pełniącego obowiązki burmistrza Żarowa.