Jak dowiedziała się „Rz”, główny śledczy z Olsztyna, który przyczynił się do rozwikłania zagadki uprowadzenia Krzysztofa Olewnika, a teraz jest w grupie badającej zaniedbania, chciał zostawić to prestiżowe śledztwo. Ubiegał się o pracę w Ministerstwie Sprawiedliwości, i to przy typowo urzędniczych zajęciach.
– Prokurator Jasiński z własnej inicjatywy starał się o przeniesienie do Ministerstwa Sprawiedliwości. Konkretnie do Departamentu Wykonania Orzeczeń i Probacji – potwierdza „Rz” prokurator Ewa Piotrowska, rzecznik prokuratora generalnego.
Miesiąc temu ministerstwo wystąpiło do Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, gdzie pracuje Jasiński, o nadesłanie opinii na jego temat. Wkrótce potem taka opinia wpłynęła. – Dotyczyła przebiegu pracy zawodowej prokuratora – mówi krótko Ewa Piotrowska. Ostatecznie do przeniesienia nie doszło. Dlaczego jednak kluczowy śledczy, który – jak głoszą media – doprowadził do zatrzymania porywaczy i postawienia ich przed sądem, chciał zostawić tak ważne śledztwo i zająć się pracą urzędniczą?
„Rz” ustaliła, że powodem może być postępowanie wyjaśniające, jakie wobec Piotra Jasińskiego prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku.
Prokurator z własnej inicjatywy starał się o przeniesienie - Ewa Piotrowska rzecznik prokuratora generalnego