– Wszystko, co można było, już odtajniono – mówił mediom doradca premiera Władimira Putina Jurij Uszakow, zapowiadając, że akta śledztwa w sprawie mordu NKWD na 22 tysiącach Polaków w 1940 r. w Katyniu, Miednoje i Charkowie nie zostaną odtajnione. Według niego polskie pretensje w tej sprawie są „nielogiczne”.
[wyimek]W 1920 Polska nie popełniła zaplanowanej zbrodni, tak jak ZSRR 20 lat później w lesie katyńskim - Nikita Pietrow historyk Memoriału[/wyimek]
Zdaniem Nikity Pietrowa, historyka Memoriału od lat badającego archiwa sprawy katyńskiej, nielogiczne było właśnie utajnienie akt sprawy i orzeczenie o jej umorzeniu. – To sprzeczne z rosyjskim prawem. Dokumenty dotyczą represji, a takich według naszego prawa nie można utajnić. My, rosyjscy podatnicy, mamy prawo zapytać, jakie były rezultaty śledztwa prowadzonego przez 15 lat przez nasze organy państwowe – mówi Pietrow „Rz”.
Z kolei sam premier Rosji uderza w nowe tony. W liście do Polaków opublikowanym we wczorajszej „Gazecie Wyborczej” pisze: „Naród rosyjski, którego losy zniekształcił reżim totalitarny, dobrze rozumie uczulenia Polaków związane z Katyniem, gdzie spoczywają tysiące żołnierzy polskich”. Potępia też pakt Ribbentrop-Mołotow, mówi o budowaniu „stosunków godnych dwu wielkich europejskich narodów”.
Na tle wielu kłamliwych publikacji w rosyjskich mediach to miód na polskie serca. Ale nie zabrakło w nim łyżki dziegciu. „Zarówno cmentarze pamięci Katyń i Miednoje, podobnie jak i tragiczne losy żołnierzy rosyjskich, którzy dostali się do niewoli podczas wojny 1920 roku, powinny się stać symbolem wspólnego żalu i wzajemnego przebaczenia” – czytamy.