Po ponad 6 godzinach komisja przerwała przesłuchanie Andrzeja Leppera. Były minister rolnictwa zarzucił prezesowi PiS, że nie szczędził mu pogardy, upodlenia i warcholskich epitetów. W tzw. swobodnej wypowiedzi, Lepper cały czas poświęcił Jarosławowi Kaczyńskiemu i aferze gruntowej.
Nawiązał do okresu, kiedy Samoobrona była w koalicji z PiS i kiedy dwukrotnie wykluczono go z rządu. - Nie było innego sposobu na Leppera, jak go zniszczyć. Stąd podżeganie do korupcji (łapówka za odrolnienie gruntów) i próba zrobienia z niego kryminalisty - ogłosił szef Samoobrony. - CBA wytworzyło fałszywe dokumenty, strzelano w Leppera ślepymi nabojami, w resorcie rolnictwa nie wystąpiły działania korupcyjne związane z odrolnieniem gruntu - dodał.
Lepper zarzucił CBA, że w sprawie "afery gruntowej" działało nielegalnie. Miało m.in. sporządzić fałszywe dokumenty i posługiwać się nimi niezgodnie z prawem, a funkcjonariusze mieli nakłaniać Piotra Rybę do składania fałszywych zeznań.
- W żadnym cywilizowanym państwie nie można podrabiać dokumentów rządowych. To jest zabronione prawem. Na podstawie jakich przepisów CBA to robiło? - pytał Lepper.
Andrzej Lepper mówił przed komisją, że to premier Jarosław Kaczyński musiał zezwolić na posługiwania się takimi dokumentami. - Premier nie zdążył na czas takiego zarządzenia wydać. Zrobił to dopiero po finale akcji CBA w 2007 roku - podkreślił. Według Leppera, Jarosław Kaczyński powinien stanąć przed komisją śledczą i wyjaśnić dlaczego się tak stało.