Ratownicy górscy bez pieniędzy

Może nam zabraknąć na paliwo czy środki opatrunkowe – alarmuje naczelnik GOPR Jacek Dębicki

Aktualizacja: 16.01.2010 00:32 Publikacja: 15.01.2010 20:16

Ratownicy górscy bez pieniędzy

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Tatrzańskie i Górskie Ochotnicze Pogotowia Ratunkowe dostaną w tym roku z MSWiA mniej pieniędzy niż w ubiegłym. TOPR – tylko 3,3 mln zł (rok temu – 3,5 mln zł), a GOPR – niecałe 5,7 mln zł (rok temu – ok. 6,3 mln zł). – To granica bezpieczeństwa – alarmuje Dębicki.

- Obcinanie funduszy na ratowanie ludzi to skandal – wtóruje mu Jerzy Siodłak, naczelnik największej beskidzkiej grupy GOPR. – Dla nas o 150 tys. zł mniej przy rocznym budżecie ok. 1 mln zł to kolosalna różnica.

A szef bieszczadzkiej grupy GOPR Grzegorz Chudzik mówi wprost: – Pieniędzy wystarczy nam najwyżej do końca sierpnia. Od września chyba przestaniemy świadczyć usługi – Budżetowe cięcia dotyczą wszystkich służb. To wynik kryzysu – rozkłada ręce Małgorzata Woźniak, rzeczniczka MSWiA.

[srodtytul]Poszkodowany poczeka dłużej [/srodtytul]

Tymczasem sroga zima już dała o sobie znać. Lawiny w Tatrach pochłonęły kilka ofiar. Najtragiczniejsza była ta z 30 grudnia 2009 r. pod Rysami, w której zginęło trzech turystów. Ratownikom TOPR udało się wtedy ocalić dwie osoby. – Gdy ktoś wzywa pomocy, nie ma mowy o planowaniu kosztów – przypominają ratownicy.

Także GOPR nie narzeka na brak roboty. – Od 19 grudnia zwieźliśmy już z gór ponad 400 osób. Rocznie mamy ok. 2000 wypadków – wylicza Jerzy Siodłak z beskidzkiej grupy. Ostatnio, w czwartek, beskidzki GOPR pomagał strażakom w ewakuacji ok. 30 narciarzy uwięzionych wskutek awarii wyciągu krzesełkowego na Palenicę w Ustroniu-Jaszowcu.

Trudno dokładnie wycenić akcje ratunkowe. Według naczelnika Dębickiego skomplikowana, trwająca kilka dni akcja na lawinisku może pochłonąć nawet 10 tys. zł.

Tymczasem konieczne są cięcia. – Wstrzymujemy szkolenia i musimy ograniczyć liczbę wyjazdów – wyjaśnia Siodłak. – A to oznacza, że wyjazd do jednego wypadku trzeba będzie np. łączyć z innym. Poszkodowany poczeka na pomoc dłużej.

Dębicki ostrzega: – Może się okazać, że zabraknie nam pieniędzy nawet na paliwo czy środki opatrunkowe.

Bieszczadzka grupa GOPR, która w tym roku ma zagwarantowane tylko 700 tys. zł (rok temu 1,6 mln zł) – jak twierdzi jej szef Grzegorz Chudzik – znalazła się na skraju bankructwa. Pieniędzy może jej nie starczyć nawet na prąd, paliwo i opał. O remoncie dziurawego dachu głównej placówki w Ustrzykach Górnych nie ma mowy.

[srodtytul]Pomogą sponsorzy? [/srodtytul]

Już w 2009 r. środki z MSWiA wystarczyły górskiemu pogotowiu na pokrycie niewiele ponad 50 proc. kosztów, m.in. pensji ratowników zawodowych (w GOPR na etatach są 104 osoby, podczas gdy 1350 to ochotnicy) i utrzymanie stacji. Resztę pieniędzy muszą zdobywać sami – od sponsorów, dzięki dotacjom samorządów i dorabianiu – np. poprzez prowadzenie szkoleń czy wynajmowanie powierzchni. Ratownicy zawodowi, aby związać koniec z końcem, też muszą dorabiać.

– Nie mogą się jednak zajmować szukaniem pieniędzy zamiast szkoleniem czy pomocą innym – przypomina Dębicki.

Na dodatek o hojnych sponsorów w niektórych regionach trudno. – W Tatrach czy Beskidach zimą odbywa się mnóstwo imprez, to i garną się sponsorzy, o jakich my możemy tylko pomarzyć – mówią ratownicy z bieszczadzkiej grupy GOPR, której właśnie skończyła się umowa z firmą Statoil.

Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody ratowników powinny też wspierać parki narodowe, przekazując 15 proc. dochodu ze sprzedaży biletów wstępu na szlaki. Nie zawsze wywiązują się z tego obowiązku. Na współpracę narzekają zwłaszcza ratownicy z Bieszczad. – 80 proc. naszych akcji ratowniczych odbywa się na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego, a nie mamy od niego żadnego wsparcia – skarżą się. Interweniowali u ministra środowiska. – Od dwóch lat nie zajął w tej sprawie stanowiska – mówi Chudzik.

TOPR i GOPR wiążą nadzieję z ustawą budżetową na 2010 r., w której może się znaleźć dodatkowy milion złotych na ratownictwo. – Jest na to szansa, bo taką kwotę dopisali posłowie. Ustawa wraca teraz do Sejmu – potwierdza rzeczniczka MSWiA. – Jeśli taka kwota zostanie ostatecznie na ratownictwo dodana, będzie jednak podzielona między służby górskie i wodne.

Tatrzańskie i Górskie Ochotnicze Pogotowia Ratunkowe dostaną w tym roku z MSWiA mniej pieniędzy niż w ubiegłym. TOPR – tylko 3,3 mln zł (rok temu – 3,5 mln zł), a GOPR – niecałe 5,7 mln zł (rok temu – ok. 6,3 mln zł). – To granica bezpieczeństwa – alarmuje Dębicki.

- Obcinanie funduszy na ratowanie ludzi to skandal – wtóruje mu Jerzy Siodłak, naczelnik największej beskidzkiej grupy GOPR. – Dla nas o 150 tys. zł mniej przy rocznym budżecie ok. 1 mln zł to kolosalna różnica.

Pozostało 88% artykułu
Kraj
Już dziś gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Kraj
Michał Braun: Stawiamy na transparentność
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska