Tatrzańskie i Górskie Ochotnicze Pogotowia Ratunkowe dostaną w tym roku z MSWiA mniej pieniędzy niż w ubiegłym. TOPR – tylko 3,3 mln zł (rok temu – 3,5 mln zł), a GOPR – niecałe 5,7 mln zł (rok temu – ok. 6,3 mln zł). – To granica bezpieczeństwa – alarmuje Dębicki.
- Obcinanie funduszy na ratowanie ludzi to skandal – wtóruje mu Jerzy Siodłak, naczelnik największej beskidzkiej grupy GOPR. – Dla nas o 150 tys. zł mniej przy rocznym budżecie ok. 1 mln zł to kolosalna różnica.
A szef bieszczadzkiej grupy GOPR Grzegorz Chudzik mówi wprost: – Pieniędzy wystarczy nam najwyżej do końca sierpnia. Od września chyba przestaniemy świadczyć usługi – Budżetowe cięcia dotyczą wszystkich służb. To wynik kryzysu – rozkłada ręce Małgorzata Woźniak, rzeczniczka MSWiA.
[srodtytul]Poszkodowany poczeka dłużej [/srodtytul]
Tymczasem sroga zima już dała o sobie znać. Lawiny w Tatrach pochłonęły kilka ofiar. Najtragiczniejsza była ta z 30 grudnia 2009 r. pod Rysami, w której zginęło trzech turystów. Ratownikom TOPR udało się wtedy ocalić dwie osoby. – Gdy ktoś wzywa pomocy, nie ma mowy o planowaniu kosztów – przypominają ratownicy.