Sugestię przeniesienia broni atomowej z Niemiec do Polski, która pojawiła się we wpisie na Twitterze ambasador USA Georgette Mosbacher, można potraktować jako formę nacisku na Niemcy, i tak nieoficjalnie jest interpretowana przez przedstawicieli naszego rządu. MSZ i MON nie odpowiedziały nam na pytanie, czy o przesunięciu broni A trwają rozmowy.
„Popieramy działania Sojuszu i USA w kwestiach nuklearnych, których celem jest zapewnienie zdolności odstraszania, a jednocześnie stanowią element gwarancji bezpieczeństwa państw Sojuszu" – czytamy w stanowisku MSZ i MON, które otrzymała „Rzeczpospolita". „Polska wspiera wszelkie działania pozwalające zachować efektywne porozumienia i mechanizmy z zakresu polityki nuklearnej NATO. Są one fundamentalne z punktu widzenia relacji transatlantyckich i bezpieczeństwa euroatlantyckiego" – dodają.
Rząd nie zamyka sobie zupełnie drogi do podjęcia takich kroków. W Strategii Bezpieczeństwa Narodowego podpisanej niedawno przez prezydenta Andrzeja Dudę znalazło się zdanie o aktywnym uczestnictwie „w kształtowaniu polityki odstraszania nuklearnego Sojuszu Północnoatlantyckiego".
Czy to oznacza, że Polska jest gotowa, aby uczestniczyć w systemie Nuclear Sharing? Z naszych informacji wynika, że nie ma o tym rozmowy.
Warto dodać, że wojsko polskie nie jest przygotowane do przenoszenia takiej broni i do jej magazynowania. Dziś system NATO Nuclear Sharing opiera się na bombach typu B61, które znajdują się w bazach w Niemczech, Belgii, we Włoszech, w Turcji i Holandii. Są one własnością USA, ale w przypadku konfliktu część mogłaby być przekazana innym państwom sojuszu.