– Wystarczyłoby dziesięć mandatów mniej dla koalicji, a premierem byłby Grzegorz Schetyna – twierdzi Roman Giertych, były wicepremier, w rozmowie w najnowszym numerze tygodnika „Uważam Rze". – Oznaczałoby to, że to prezydent Komorowski byłby liderem, a rządziłaby Kancelaria Prezydenta, czyli dawna Unia Wolności.
Zdaniem byłego szefa Ligi Polskich Rodzin w sprawie takiego scenariusza Bronisław Komorowski był już dogadany ze Schetyną i Grzegorzem Napieralskim (SLD).
Jak Tusk miał stracić fotel prezesa Rady Ministrów? Giertych przypomina, że to prezydent wskazuje premiera. I gdyby PO i PSL uzyskały mniej niż 231 mandatów (uzyskały ich 235), to misję formowania rządu PO – PSL – SLD Bronisław Komorowski powierzyłby Schetynie. „Domagałby się, by pan Donald Tusk zaakceptował kompromisowego kandydata na premiera".
Przeczytaj cały artykuł na www.uwazamrze.pl