Zgodnie z tradycją do wieczerzy wigilijnej należy zasiąść po pojawieniu się pierwszej gwiazdki, na pamiątkę gwiazdy prowadzącej Trzech Króli do stajenki.

Jowisz rozbłyśnie na niebie tuż po zachodzie Słońca. Należy go wypatrywać we wschodniej części nieba. Będzie to "kawałek" prawdziwej gwiazdy betlejemskiej sprzed dwóch tysięcy lat. Podobnie jak gwiazdę, która wskazała drogę mędrcom, będziemy mogli go zobaczyć na "wschodnim niebie". Przy dobrej pogodzie ujrzymy go już około godziny 16.00, około dziesięciu stopni nad horyzontem.

Do dzisiaj naukowcy nie potrafią dokładnie wyjaśnić tajemnicy gwiazdy betlejemskiej, która ukazała się mędrcom na wschodzie.

Według Wojciecha Pycha z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika w Warszawie nie była to supernowa, ani kometa, tradycyjnie przedstawiana na pocztówkach i malowidłach jako gwiazda betlejemska. Najprawdopodobniej była to koniunkcja czyli bardzo bliskie zbliżenie planet - mówi Wojciech Pych.

Mowa o koniunkcji dwóch planet. Około roku zerowego bardzo zbliżyły się do siebie Wenus i Jowisz, dwa najjaśniejsze obiekty na naszym niebie. Planety te mogły być wówczas widoczne jako jeden obiekt o bardzo dużej jasności - tłumaczy doktor Wojciech Pych. Dodaje, że nie ma jednak pewności, że była to właśnie koniunkcja planet. Niektóre teorie mówią także o jasnym meteorze, który przemknął przez wschodnią część nieba.