Fałszujemy na potęgę

Choć zabezpieczenia stosowane w produkcji dokumentów i pieniędzy są coraz bardziej wyrafinowane, w Polsce wcale nie spada liczba fałszerstw.

Publikacja: 07.07.2013 11:40

Fałszujemy na potęgę

Foto: Uważam Rze

Przypadków fałszerstw  pieniędzy i  wpuszczania ich do obiegu od dwóch lat przybywa.  Jak wynika ze statystyk Komendy Głównej Policji w poprzednim roku było 6887, czyli o blisko pół tysiąca więcej, takich przypadków niż rok wcześniej.

Nasi fałszerze uchodzą wręcz za międzynarodowych „ekspertów" w tej dziedzinie. Największą  w ostatnich latach wytwórnię fałszywych euro i dokumentów odkryli w październiku w 2011 r.  koło Otwocka pod Warszawą policjanci Centralnego Biura Śledczego.

Zabezpieczyli wtedy rekordową liczbę falsyfikatów banknotów o nominałach 50 i 500 euro o łącznej wartości ponad 1 mln euro. Oprócz gotowych fałszywek na miejscu były również tysiące niepociętych arkuszy, papier, odczynniki chemiczne i hologramy, z których można było wyprodukować kolejne pieniądze o wartości kilku milionów euro.

Banknoty wyprodukowane pod Warszawą znajdowały się już w obrocie w całej Europie m.in. Holandii, Hiszpanii, Niemczech, Belgii, Portugalii i Francji.

O skali produkcji „polskiego euro" świadczą statystyki podawane przez Europejski Bank Centralny (EBC). W poprzednim roku wycofanych z obiegu zostało ponad pół miliona fałszywych banknotów i 184 tysiące monet euro. Przestępcy najchętniej podrabiali banknoty o nominale 20 i 50 euro oraz monety 2 euro.

W 2011 roku polska policja stwierdziła 15 888 przypadków podrabiania dokumentów. Możliwości ich fałszowania zwiększają się proporcjonalnie do rozwoju technik komputerowych.

Dla porównania w latach dwudziestych poprzedniego wieku policja państwowa odnotowywała rocznie około tysiąca przypadków fałszowania dokumentów, proceder ten aż pięciokrotnie wzrósł w latach 30. Po wojnie milicja odnotowywała nieco mniej fałszerstw np. w 1949 roku - 1610, ale już w roku śmierci sowieckiego dyktatora Józefa Stalina (1953) aż dwa razy więcej (3254).

O dzisiejszej skali fałszerstw świadczy zakończone właśnie przez Prokuraturę Apelacyjną w Katowicach gigantyczne śledztwo. Na razie na ławie oskarżonych zasiądą 33 osoby, członkowie być może największej w Polsce grupy fałszerzy. Prokuratura zapowiada jednak, że to nie koniec postępowania. Zarzuty może usłyszeć kolejnych kilka tysięcy osób, które zamawiały fałszywki.

Gang wykorzystywał prawie 750 stempli różnych instytucji. Na 67 komputerach grupa przygotowała 42 tys. różnych dokumentów, a 2,3 tys. dokumentów już wydrukowano.

Grupę rozbiła Straż Graniczna. Wszystko zaczęło się od wątpliwości, jakie wzbudziły wśród pograniczników niektóre paszporty. Podejrzewanym o fałszerstwa założono podsłuchy. Dzięki temu udało się namierzyć najważniejszych członków grupy i zatrzymać kilkanaście pierwszych osób. - Trzon grupy stanowiło trzech fałszerzy, którzy mieli własne specjalizacje - mówi Tomasz Tadla, z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.

Rafał W. robił paszporty, prawa jazdy, dowody osobiste. Często korzystał z pomocy Michała K. który miał dojścia do tzw. surówki czyli dokumentów, które można było wykorzystać do stworzenia fałszywki. Z kolei Jarosław M. podrabiał dyplomy, zaświadczenia potwierdzające uprawnienia zawodowe (m.in. operatorów wózków widłowych, czy do pracy na wysokościach).

Jak oceniają prowadzący sprawę, produkowali oni dobrej jakości fałszywki, z wszelkimi zabezpieczeniami, np. hologramami.

Osoby, które zdecydowały się na wyrobienie fałszywego dokumentu, za świadectwo ukończenia szkoły płaciły od 500 do 800 zł, sam czysty druk kosztował - 100 zł, a stemple - 60 zł. Potwierdzenie badania technicznego pojazdu kosztowało 50 zł; paszport i dowód osobisty - od tysiąca do 1,5 tys. zł. Uprawnienie do wykonywania zawodu - od 50 do 100 zł, zaświadczenie lekarskie - 30 do 50 zł.

Fałszywki wykorzystywano np. do wyłudzania kredytów lub rejestracji pojazdów za granicą. Dokumenty przedkładano w różnych instytucjach lub po to, by "poprawić" CV. Fałszowano też uprawnienia zawodowe. Wiele osób kupowało też sfałszowane zaświadczenia z parafii, które umożliwiały bycie świadkiem podczas chrztu.

Dokumenty trafiały nie tylko do Polski, ale też krajów ościennych. - Wiemy, że wyprodukowano dużo pozwoleń na pracę w Niemczech czy w Austrii, gdy były one jeszcze potrzebne, a także dokumenty czeskie. Część dokumentów wykorzystywano do wyłudzeń kredytów m.in. w Niemczech - dodaje prokurator Tadla.

Więcej w Uważam Rze: od poniedziałku w kioskach, już teraz na www.uwazamrze.pl

Przypadków fałszerstw  pieniędzy i  wpuszczania ich do obiegu od dwóch lat przybywa.  Jak wynika ze statystyk Komendy Głównej Policji w poprzednim roku było 6887, czyli o blisko pół tysiąca więcej, takich przypadków niż rok wcześniej.

Nasi fałszerze uchodzą wręcz za międzynarodowych „ekspertów" w tej dziedzinie. Największą  w ostatnich latach wytwórnię fałszywych euro i dokumentów odkryli w październiku w 2011 r.  koło Otwocka pod Warszawą policjanci Centralnego Biura Śledczego.

Pozostało 88% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo